„Trainspotting” po 20 latach

Trainspotting Danny’ego Boyla to najbardziej kultowy film drugiej połowy lat 90. ub. wieku. Ze zwariowanymi ćpunami jako bohaterami, montażem w rytmie muzyki Iggy Popa, Lou Reeda i innych, z absurdalnymi scenami jak nurkowanie w muszli klozetowej. 3 marca do kin wejdzie Trainspotting 2, i cóż, trudno sobie wyobrazić, by dorównał „jedynce” cynizmem, sardonicznym humorem i niepowtarzalną groteską.

Lata 90. XX w. w światowym kinie były szczególne pod pewnym względem – z Ameryki do Europy przyszła rewolucja estetyczna o mało zrozumiałej nawet dla specjalistów nazwie postmodernizm. Niektórzy amerykańscy twórcy filmowi uznali, że kino gatunków się wyczerpało pod każdym względem i trudno już opowiadać interesujące i odkrywcze historie bez popadania w banał, naiwność i naśladownictwo. Począwszy od Dzikości serca Davida Lyncha, Pulp Fiction Quentina Tarantino oraz Urodzonych morderców Oliviera Stone’a na duży ekran wkroczyły reżyserskie gry z gatunkami filmowymi, przesycone ironią, pastiszem i szaleństwem nowych mediów. Kino miało już nie odtwarzać rzeczywistości, a kreować świat, brać wszystko w cudzysłów.

Na nowy nurt w kinie amerykańskim odpowiedział młody zdolny Brytyjczyk Danny Boyle. Trainspotting (premiera w 1996 ) był drugim filmem fabularnym tego reżysera po rewelacyjnym debiucie Płytki grób. Akcja Trainspotting podobnie jak Płytkiego grobu rozgrywała się w Edynburgu, ale nie w bogatej dzielnicy, ale w Leith, dzielnicy prostytutek, ćpunów i marynarzy. I podobnie jak w pierwszym filmie i w tym Boyle opowiadał o grupie młodych przyjaciół, którzy na koniec się zdradzają. Bohaterowie filmu Mark Renton, Spud, Sick Boy, Begbie są punkami i trzymają sztamę. Razem okradają turystów, wspólnie liczą i spisują numery pociągów (tytułowe, dla zabicia nudy trainspotting), razem zaopatrują się w skag, czyli narkotyki, przede wszystkim heroinę, i nawzajem ją sobie wstrzykuję w rytm piosenki „Lust for life” Iggy’ego Popa. Ale gdy Mark Renton postanawia wyjść z nałogu, ograbia kumpli z pieniędzy i wyjeżdża do Londynu. W sposób indywidualistyczny, egoistyczny wybiera życie.

Danny’ego Boyle’a spotkał zarzut, że niewychowawczo, w sposób atrakcyjny pokazał uzależnionych młodych ludzi, ich bunt bez buntu, że nie potępił wprost narkomanii. Ale reżyser nie zrobił tego bezinteresownie. Pokazując narkomanię w sposób zabawowy, surrealistyczny, chciał uświadomić, że jej szaleństwo wynika z szaleństwa Thatcherowskiego kapitalizmu. Ekranizując powieść szkockiego pisarza Irvine’a Welsha z powodzeniem wpisał się w chór lewicowych krytyków byłej pani premier.

Od 1996 roku minęło już ponad 20 lat. Danny Boyle zrobił światową karierę, nakręcił przynajmniej jeden wielki przebój –  Slumdoga, Irvine Welsh jest nadal najbardziej popularnym szkockim pisarzem, odtwórca głównej roli Ewan McGregor zagrał w wielu znakomitych filmach, a fani Trainspotting, którzy jeszcze nie obudzili się z kolorowego snu lat 90., gdy życie wydawało się takie beztroskie i odlotowe, pewnie nie zbyt chętnie wybiorą się na Trainspotting 2. I trudno im się dziwić. Bo filmów takich jak Trainspotting, zasługujących na miano kultowych, jest na prawdę mało i trudno je naśladować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.