Demiurgowie kontra ogrodnicy. Polecam esej Chantal Delsol „Nienawiść do świata”

 

Najnowszy esej filozoficzny katolickiej myślicielki prof. Chantal Delsol Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność (wyd. francuskie 2016, polskie 2017) czyta się jak powieść, co nie powinno dziwić, gdyż wymiana inspiracji i form między tymi dwoma gatunkami literackimi jest francuską specjalnością. Filozof z kobiecą lekkością, ale i z męskim zdecydowaniem i, nie wolno tego pominąć, w poetyckim natchnieniu, porusza się w obu tych kierunkach ku naszej czytelniczej satysfakcji.

Chantal Delsol (ur. w1947 r.) jest  uczennicą liberalno-konserwatywnego filozofa i socjologa Juliena Freunda, ucznia Maxa Webera, a także rojalisty Pierre’a Boutanga oraz znawczyni totalitaryzmów Hannah Arendt. Pracuje jako profesor  filozofii politycznej na Uniwersytecie w Marne-la-Vallée, gdzie założyła Instytut Badań Hannah Arendt, którego misją  jest badanie relacji między Europą Zachodnią, Środkową i Wschodnią. Chantal Delsol określa siebie mianem liberalnej konserwatystki, a przez lewicowe media nazywana jest „prawicową” intelektualistką. Pani filozof jest także publicystką dziennika „Le Figaro” i często wypowiada się w światowych mediach na aktualne polityczne tematy, takie jak terroryzm i gender (tego drugiego zjawiska nie uważa oczywiście za naukę). Chantal Delsol jest żoną Charlesa Millona, byłego ministra i członka  Instytutu Thomasa Moore’a. Małżonkowie mają sześcioro dzieci, w tym jedno adoptowane. Po polsku ukazało się kilka tytułów prof. Delsol, m.in. Czym jest człowiek? Kurs antropologii dla niewtajemniczonych oraz Esej o człowieku późnej nowoczesności. Chantal Deslol oprócz wielu tekstów naukowych napisała także kilka powieści, u nas ukazały się Wariatki.

Trzeba przyznać, że tytuł Nienawiść do świata ma moc przyciągania, dlatego od razu trzeba zadać pytanie, kto pała tą emocją wobec rzeczywistości, kto, jak pisze autorka eseju, „chce obalić dzisiejszy świat”? Odpowiedź brzmi następująco: negatywni bohaterowie tekstu Delsol, czyli nawiązujący do francuskiego Oświecenia postępowi demiurgowie. Demiurgowie ci, podobnie jak wcześniej naziści i komuniści, w imię zdeprawowanego Prometeizmu, czyli takiego, który nie uznaje żadnych ograniczeń w budowaniu utopijnych wizji przyszłości w imię iluzorycznego szczęścia i emancypacji ludzkości, poddają współczesnych ludzi bardzo inteligentnemu, bo ledwo widocznemu terrorowi drwiny i ironii. Obsesja demiurgów polega na dążeniu do wyemancypowaniu człowieka z przynależności do jakiejkolwiek grupy, określających go więzi społecznych i zależności. A więc z rodziny, małżeństwa, Kościoła i narodu. Demiurgowie nie uznają naturalnego i moralnego porządku świata ani tego, że ludzka rzeczywistość jest z istoty tragiczna i ambiwalentna, pełna sprzeczności, a przez to różnorodna i zaskakująca w swoich formach. Ponieważ nie akceptują tragizmu życia, uważają, że człowiek będzie szczęśliwy tylko w społeczeństwie doskonale skonstruowanym na wzór powieści, czyli laickim, egalitarnym i transhumanistycznym, tworzącym na bazie techniki nowego człowieka, także pod względem seksualnym. Narzędziem, jakim demiurgowie posługują się w konstruowaniu nowego człowieka, nie jest jawna opresja, ale terror ukryty w języku:

„Ponieważ terror [w nazizmie i komunizmie – ps] nie okazał się tak skuteczny, jak zakładano, trzeba było poszukać innego środka. Środkiem tym będzie drwina, która jest wszystkim, co pozostaje, gdy przemoc wyczerpie swe mrzonki i trucizny” – pisze Ch.D.

Dlatego drwi się z wierzeń i przekonań, opróżnia wnętrza ludzi z symbolicznych znaczeń, a sakralizuje np. politykę gender i odmienności seksualne.

Jeśli ironia wymierzona w przeciwnika politycznego może uwodzić masy, to oficjalny, urzędowy język demiurgów jest drętwy i zafałszowujący rzeczywistość. W oficjalnej francuskiej nowomowie pełno jest słów wytrychów, pasujących do wielu sytuacji: równość, postęp, sprawiedliwość, priorytety społeczne, programy bardziej ludzkie i bardziej  braterskie, nadzieja dla najbardziej upośledzonych. Nie wolno natomiast używać słów „reakcyjnych”: tożsamość, wspólnota, inwazja w odniesieniu do migracji, barbarzyństwo w odniesieniu do ataków na własność prywatną, a użycie słowa „rasa” w dyskursie politycznym prowadzi do infamii. Lewica, która zawłaszcza we Francji dyskurs publiczny, określa wypowiedzi oponentów politycznych „ekscesami”.

Owocem takich działań jest rzeczywistość zafałszowana i sztuczna. Za jej parawanem kwitnie życie ludzi niedojrzałych, dziecinnie wierzących w to, że konsumpcja uszczęśliwia i że postępowe elity prowadzą nasz świat do zbawienia. Ludziom wmawia się, że mogą być demiurgami sami dla siebie. Sami powinni stwarzać się, realizować swoje pragnienia i nie ograniczać swojej wyobraźni. W rzeczywistości indywidualizm wpędza jednostki w skrajną samotność.

„Demiurgiem, który ma nas doprowadzić do nowego człowieka, nie jest już państwo, jego władze ani partia. Każdy z nas jest swoim własnym demiurgiem. Nic nie jest nam dane, wszystko staje się przedmiotem naszego wyboru. Każdy powinien decydować o swojej płci i dowolnie móc zmieniać sobie imię. Inaczej mówiąc, oczekuje się ode mnie, że zakwestionuję dane, które przekazano mi, gdy nie byłam jeszcze świadoma i nie posługiwałam się wolą, oraz dane biologiczne, by móc zrobić ze sobą, co mi się podoba.”

Na wstępie pisałem, że esej Chantal Delsol czyta się jak powieść. Tak jest w istocie, zarówno na poziomie jasnego, bardzo literackiego języka, niemającego nic wspólnego z ezoteryzmem postmodernistów, jak i budowy napięć i czytelniczych oczekiwań, do jakich puent dojdzie filozof. Akcja eseju rozwija się linearnie, od szkiców historyczno-filozoficznych po polityczne, autorka liniowo wprowadza nowe pojęcia filozoficzne objaśniając je prosto i czytelnie, a spiralnie buduje wokół nich dalsze konotacje i znaczenia. Do Nienawiści  wprowadza też pozytywnych bohaterów. Są nimi ogrodnicy, którzy w przeciwieństwie do demiurgów dbają o zachodnią kulturę:

„Ogrodnik, który pracuje pod moim oknem, jest miłośnikiem świata. Nie wyobraża sobie, że mógłby wyprodukować którąś z roślin. On je po prostu uprawia, kultywuje. Inaczej mówiąc, pomaga wzrastać temu, co istnieje bez niego. Nie stwarza ani nie wytwarza: dba, troszczy się. Stąd jego pokora.”

Filozofka rozróżnia dwa rodzaje ogrodników. Ekologów, którzy ponownie chcą zaczarować odczarowany przez demiurgów świat, dlatego kierują się w stronę różnych form panteizmu i pogaństwa, lub do jakiejś postaci stoicyzmu.  Drugi rodzaj ogrodników, czyli chrześcijanie, jest bliższy samej autorce:

„Ci spośród ogrodników, którzy nie potrzebują ponownie zaczarować świata, należą do tradycji judeochrześcijańskiej i nigdy nie przestali myśleć, że świat nie należy do nas i że powinniśmy go podziwiać, gdyż sami go stworzyliśmy”.

Chantal Delsol nie rozstrzyga, kto wygra tę cywilizacyjną batalię, demiurgowie czy ogrodnicy? Poświęcając zdecydowanie więcej miejsca tym pierwszym, zdaje się sugerować, że są oni silniejsi od ogrodników. Czas pokaże, czy społeczna rzeczywistość Zachodu zamieni się w utopię z jakiejś upiornej powieści SF.

Nie sposób czytać Nienawiści do świata bez polskiego kontekstu. Książka dobitnie pokazuje, że zwycięski program  polskiej prawicy nie narodził się w jakimś zaścianku, jak tego chcą rodzimi kpiarze, ale że jest poważną odpowiedzią na współczesne dylematy świata zachodniego. Tłumaczy też, dlaczego europejskie i nasze elity tak nienawidzą rządzących w Polsce konserwatystów. Po prostu cały czas tkwią korzeniami w komunizmie.

Chantal Delsol, Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność. IW Pax, Warszawa 2017.

Nowości wydawnictwa Pax na stronie [kliknij]:

https://www.iwpax.pl/nowosci.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.