Zwycięstwo literatury nad totalitaryzmem. W 60. rocznicę śmierci Herminii Naglerowej

Gdy czytałem ostatnią powieść zapomnianej dziś polskiej pisarki emigracyjnej Herminii Naglerowej Wierność życiu, przeszywał mnie dreszcz emocji. Obcowałem przecież z autentycznym świadectwem zmagań twórcy z bolesnymi wspomnieniami z pobytu w sowieckim więzieniu, a zarazem dokumentem osobistej walki pisarki ze słabościami własnego organizmu. Choć Naglerowa z braku sił nie ukończyła dzieła, to jednak odniosła zwycięstwo.

Herminia Naglerowa należała do etnicznego i kulturowego pogranicza. Urodziła się 28 października 1890 roku w drobnoziemiańskiej rodzinie żydowskiej we wsi Zaliski koło Brodów w dawnej Galicji, między dwoma żywiołami polskim i ukraińskim, bez szans na awans do polskiego ziemiaństwa kresowego.

Była jedną z córek Jana Fischa i Klary Mann. Jak pisze Tymon  Terlecki we wstępie do I wydania Wierności życiu (Londyn 1967)  Herminia „przyjęła od rodziców żarliwą polskość”.  Po ukończeniu historii na Uniwersytecie Lwowskim uczyła w szkole, pisała do prasy galicyjskiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przeprowadziła się do Warszawy.  W stolicy rozwijała działalność publicystyczno-literacką. Pierwszy wydawniczy sukces przyszedł ze zbiorem  opowiadań Ludzie prawdziwi. Naglerowa pisała artykuły do kobiecego „Bluszcza”. Zajmowała w nich umiarkowane stanowisko w sprawach emancypacji kobiet. Potem zasiadała w redakcji sanacyjnej „Pracy Obywatelskiej” i nadal zabierała głos w ważnych dla kobiet sprawach. Nigdy nie mówiła o sobie „feministka”, unikała tego określenia, by nie przylgnęło do jej twórczości. Przed wojną napisała jeszcze powieść Zawalidroga o relacjach polsko-ukraińskich, a jej pierwszym, dojrzałym utworem byli Krauzowie i inni (1936), powieść, stanowiąca początek  nieukończonego cyklu o galicyjskim mieszczaństwie.

We wrześniu 1939 roku wraz z mężem Leonem Naglerem, ppłk. WP, opuściła Warszawę i wyjechała do Lwowa. Pułkownik zaginął bez wieści, ona została aresztowana przez NKWD w nocy 24 stycznia 1940. Jej winą w oczach Sowietów była polskość oraz opowiadanie Gałązka bzu ze zbioru Ludzie prawdziwi, opisujące prawdziwe wydarzenie rozstrzelania przez bolszewików działaczki Polskiej Organizacji Wojskowej w 1920 roku. Na Naglerową donieśli komunizujący polscy pisarze. Przeszła dwa sowieckie więzienia, Zamarstynów we Lwowie i w Horodni, potem trafiła z wyrokiem 8 lat do łagru w Burmie w Kazachstanie, gdzie poważnie nadwątliła zdrowie. Po układzie Majski-Sikorski wyszła na wolność i wstąpiła do armii gen. Andersa, z którą przeszła cały szlak bojowy, redagując miesięcznik „Ochotniczka”. We Włoszech wydała pierwsze opowiadania  o doświadczeniach więziennych i łagierniczych Ludzie sponiewierani. Pisała je na wojennym szlaku. Obszerniejszy wybór tych opowiadań nosi tytuł Kazachstańskie noce.

W 1946 roku osiadła w Londynie. Z trudem odbudowywała swoje życie. Była jedną z najważniejszych postaci „polskiego” Londynu, działała w Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, pisała do londyńskich „Wiadomości”. Naglerowa nigdy już nie odwiedziła ojczystego kraju, wobec rządzących w Polsce komunistów zajmowała nieprzejednane krytyczne stanowisko, opowiadając się przeciw temu, by emigracyjni pisarze drukowali w kraju. Na emigracji tworzyła wolno. W 1953 roku w Londynie wydała I tom nieukończonego cyklu powieściowego  Za zamkniętymi drzwiamiSprawa Józefa Mosta. Powieść została źle przyjęta. Zmarła w szpitalu 9 października 1957 roku na atak serca, nie ukończywszy drugiej części cyklu Za zamkniętymi drzwiami  –  Wierność życiu. W chwili śmierci stwierdzono u niej wczesną fazę raka oskrzeli, przed zgonem spalała ją poważna gorączka. Ostatnie lata życia spędziła w londyńskiej dzielnicy North Sheen w domu na Gwendolen Avenue. Została pochowana na Fultham North Sheen Cemetery w Richmond. Na kilka dni przed śmiercią nawróciła się na katolicyzm.

Londyńskie wydanie powieści „Wierność życiu”. Fot. sklep.raraavis.krakow

Powieść Wierność życiu zadziwia  nowoczesnym kształtem i odwagą w ujęciu kobiecej tematyki. Opowiada o losie grupy kobiet uwięzionych w celi 46 aresztu śledczego NKWD na Zamarstynowie we Lwowie. Naglerowa nie eksponuje siebie na kartach powieści, udziela natomiast  głosu wielu więźniarkom. Są nimi zarówno dominujące Polki, jak i Ukrainki, i Żydówki; zarówno działaczka endecji, jak i ukraińska nacjonalistka, zagorzała komunistka i gorliwa katoliczka. Z upływem czasu uprzedzenia ustępują miejsca solidarności, która bierze górę nad dotychczasowymi konfliktami wynikającymi także z bliskości obcych udręczonych ciał. Hierarchię więźniarek wyznacza miejsce do spania. Liderki śpią na łóżkach, pozostałe  na podłogach i siennikach. Wielką rolę w powieści odgrywa zdegradowana cielesność, ale autorka nie epatuje opisami fizjologii. W celi panuje zaduch, ciasnota, często atmosfera nieufności, rywalizacji i wzajemnej złości. By nie stracić nadziei, jedna z kobiet lepi figurki z chleba, inna modli się gorąco, jeszcze inna spisuje opowieści. Tak kultura bierze górę nad biologią i udręczeniem ciał. Powieść została napisana krótkimi, dynamicznymi zdaniami. Mimo kresowych regionalizmów jest zrozumiała dla współczesnego czytelnika (może jakiś wydawca odważy się ją opublikować?). Zaczyna się kilkustronicowym opisem kąpieli więźniarek, który sugestywnie ustanawia miejsce i czas akcji i daje wyobrażenie o charakterze rozwijającej się fabuły:

„Z sitków, umieszczonych wysoko na belkach powały, prychał wrzątek w sposób dowolny, gniewnie i wybuchowo. Natryski przybierały raz kształt promienisty, o szerszym zasięgu, raz stożkowaty podobny do klosza z paciorków. W biało sinej mgle młynkowały ramiona, stopy tańczyły na oślizgłych listwach, postacie kuliły się, przeginały, podpełzały pod siebie. Wszędzie dosięgał je ukrop wlewający się nawet do otwartych ust, do gardeł rozdartych krzykiem: – Ugotujemy się! Zamknąć! Zakręcić kurki!

(…)

– Już nie znieść tego! – [Eugenia] otrząsnęła się na widok nagich ciał i odczuwając mdłości na chwilę przymknęła oczy. I do siebie czuła Eugenia obrzydzenie. Wyglądała już chyba aż za  szkaradnie z tym płatem obwisłego brzucha, z bełtającymi się piersiami i pośladkami. Nie wstyd, nie żal, tylko po prostu obraza tak wyglądać!”

Wierność życiu  ukazała się w 1967 roku, 10 lat po śmierci pisarki, nakładem założonej w 1963 roku Polskiej Fundacji Kulturalnej w Londynie. Tekst na podstawie maszynopisu z odręcznymi poprawkami pisarki opracował i poprzedził wstępem krytyk literacki i teatralny Tymon Terlecki, przyjaciel Naglerowej, nestor polskiej literatury emigracyjnej objęty całkowitym zakazem druku w PRL. Tekst Terleckiego przez wiele lat był jedynym źródłem wiedzy o twórczości i życiu wybitnej powieściopisarki, eseistki, dramatopisarki i publicystki. Tę lukę wypełniła wydana w 2014 roku habilitacja literaturoznawczyni z Uniwersytetu Rzeszowskiego Anny Wal „Wierna życiu i literaturze. O pisarstwie Herminii Naglerowej”.

Powieść, która urwała się na pustej stronie maszynopisu przełożonego czarną kalką, stała się autentycznym dokumentem osobistych zmagań pisarki z chorobą, śmiercią, zapomnieniem i unicestwieniem; świadectwem przeciwstawienia się okrucieństwu totalitarnego czasu. Walkę tę pisarka tylko pozornie przegrała, o czym łatwo można przekonać się, sięgając po tę ponadczasową literaturę.

Tymon Terlecki we wstępie do pierwszego wydania Wierności życiu odczytał fenomen powieści jako ostrzeżenie przed każdym totalitaryzmem, także tym, który może nadejść:

„Ta powieść jest otwarta na świat, na niedawną, urzeczywistnioną na naszych oczach teraźniejszość, na  urzeczywistniającą się teraźniejszość, na zagrażającą urzeczywistnieniem przyszłość. Ta powieść nie kończy się, lecz trwa. Dlatego nie ma w niej zwyczajowego, umownego stwierdzenia Koniec”.

Zdjęcie na górze: Herminia Naglerowa (1890-1957). Fot. Wikimedia Commons

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.