Chłopięce marzenia o bohaterstwie. Recenzja „Boso po ściernisku”

W najnowszym swoim filmie  popularny czeski reżyser Jan Svěrák zdaje się twierdzić, że ciężko być prawdziwym wojownikiem i bohaterem, gdy się należy do tak małego i doświadczonego przez historię narodu jak Czesi. Co najwyżej można pomarzyć o wielkich zwycięstwach jak główny bohater tego komediodramatu – kilkuletni Eda.

Jan Svěrák wespół ze swoim ojcem scenarzystą i aktorem Zdenkiem Svěrákiem wkłada w swoje filmy szlachetną dawkę eskapizmu. Bo choć opowiada z reguły o poważnych sprawach, to w ludycznym kostiumie, karnawałowo swobodnym, by pomieścić zarówno melancholię, jak i humor. W ostatnich filmach duet Svěráków przejawia też skłonność do magii, ale nie ciężkawej, tylko z przymrużeniem oka, takiej cyrkowej w stylu Felliniego i Emira Kusturicy. Magii, która uwalnia od przyciągania ziemskiego.

Skoro pojawiły się nazwiska dwóch magów kina – Felliniego i Kusturicy –  trzeba wspomnieć jeszcze o pretekstowej budowie akcji. Boso po ściernisku składa się z licznych epizodów, które najpierw rozbiegają się na różne strony jak kolorowe koraliki, później siłą reżyserskiej sztuki skupiają się w jednym miejscu, przyklejają do magnesu. A jest nim wiara Svěráków w siłę ludzkich starań o zachowanie odrobiny godności w nieprzyjaznym świecie. W wojennym świecie.

Szybujemy w wyobraźni małego Eda, który chce zostać bohaterem, a tymczasem nieopacznie demaskuje swojego ojca, że słucha Londynu. Za karę rodzina musi opuścić Pragę. Przeprowadza się na wieś do rodziny ojca Edy. Bujna wyobraźnia chłopca nie przestaje pracować, tym bardziej że na wsi dzieją się dziwne rzeczy. Eda ma unikać wujka zwanego Wilkiem, miejscowe chłopaki poddają mieszczucha próbie (musi chodzić bez butów po ściernisku), jego ojciec za wszelką cenę chce zostać farmerem, gdy tymczasem nie ma do tego smykałki. Obranie przez reżysera lekko baśniowej konwencji pozwala na swobodne przechodzenie od tonu poważnego do lekkiego. Każde negatywne zdarzenie kończy się pozytywnie i humorystycznie. Zło w tym małym prowincjonalnym świecie nie wydarza się do końca, nie jest totalne, a jeśli próbuje zapanować nad ludźmi, zawsze pojawia się ktoś albo coś, co rozładowuje niezdrową energię.

Wybitny czeski pisarz Milan Kundera napisał, że narody Europy Środkowej, takie jak Czesi, Węgrzy i Polacy, „nigdy nie były panami swego losu i granic. Rzadko bywały podmiotami, częściej obiektami Historii”. Film Jana Svěráka opowiada właśnie o takim nieludzkim obchodzeniu się Historii z małymi narodami, które by przeżyć między wielkimi Niemcami i wielką  Rosją, muszą uciekać się do różnych forteli. Bardziej dotyczy to Czechów niż Polaków. W Boso po ściernisku jest taka scena, gdy zagrany przez Svěráka seniora nauczyciel próbuje sprytem odciągnąć uczniów od płynącego z radia przemówienia Hitlera. Nie może tego zrobić  jawnie, opowiada więc uczniom o świergotaniu ptaków na wiosnę. Wymyśla taki mały sposób na jadowitą szczekaczkę.

Jan Svěrák pozwala sobie na lekką kpinę z patriotyzmu swoich rodaków. Ojciec Edy manifestuje swoje uczucia do ojczyzny malując ule w barwy narodowe. Gdy z miasteczka uciekają Niemcy, pojawiają czescy partyzanci, w zasadzie tylko jeden oraz jakiś Jugosłowianin i Grek. I ten jeden najbardziej męski Czech, którym jest wujek Wilk, od razu ginie. Nie pomaga mu wspaniały hełm. Ironia losu włada zdarzeniami. Lokalnym bohaterem, który będzie musiał podporządkować się nowym okupantom, czyli Rosjanom, zostaje mężczyzna, który nie walczył z Niemcami, za to świetnie wygląda w mundurze.

Chodząc po ściernisku można pokaleczyć sobie stopy. Szczególnie po ściernisku historii. Dlatego trzeba wykazać się nie lada sprytem i poczuciem humoru, by do tego nie doszło. O tym jest właśnie film Jana Svěráka. Co prawda nie dorównuje najlepszym dokonaniom tego reżysera, określany jest nawet mianem gorszej kalki rewelacyjnej Szkoły podstawowej o czasach stalinowskich, mimo wszystko skłania do refleksji i przy okazji daje odpocząć. A to już wiele w tych bardzo poważnych czasach.

Ocena: 3/6

Boso po ściernisku (Po strništi bos), Czechy, Słowacja, Dania 2017, komediodramat (111 min.), reżyseria: Jan Svěrák, w rolach głównych Lojzík Gréc, Oldřich Kaiser, Tereza Voříšková, dystr. Bomba Film, w kinach od 28 września 2018.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.