W analogu i cyfrze (2): „Szwadron” Machulskiego i cień obcej armii

W cyklu„W analogu i cyfrze”wracam do filmów zrealizowanych przed nastaniem ery cyfrowej.  Konfrontuję je z dzisiejszymi naszymi oczekiwaniami, sprawdzam, czy cienie utrwalone na światłoczułej taśmie mają nam jeszcze coś interesującego do powiedzenia.

* * *

Wydawałoby się, że po upadku komunizmu w Polsce powinno powstać sporo filmów o tematyce zakazanej czy też niewygodnej w PRL, tymczasem z różnych względów tak się nie stało. Zaraz po przełomie 1989 roku powstało zaledwie kilka ważnych filmów historycznych, m.in. Szwadron Juliusza Machulskiego i Pierścionek z orłem w koronie Andrzeja Wajdy, oba miały premierę na festiwalu w Gdyni w 1992 roku. Zatrzymam się nad Szwadronem jako najmniej typowym i jednocześnie najbardziej niedocenianym filmem w dorobku króla polskiej komedii. Machulski opowiada w nim o powstaniu styczniowym widzianym rosyjskimi oczami.

Szwadron nie spodobał się w Gdyni, jego późniejszej percepcji nie pomogły też dokonane przez reżysera 6-minutowe skróty głównie w partiach dialogowych (swój film skracał też Wajda). Machulski po latach wyjaśnia, że Szwadronem nie trafił  w oczekiwania widzów, gdyż mało kogo mógł zainteresować film o młodym pozytywnym bohaterze w rosyjskim mundurze w okresie, gdy z Polski wychodziły po kilkudziesięciu latach stacjonowania wojska radzieckie. Niewykluczone, że reżyser w jakiejś mierze ma rację, ale przyczyna mogła być całkiem inna, mianowicie rozpowszechnianie mijającej się z prawdą opinii o Szwadronie jako filmie nieudanym na tle komediowych przebojów Machulskiego. Tymczasem ten dramat jest klasą sam dla siebie, wychodzi poza łatwe porównania i naprawdę dobrze się go ogląda nawet dziś (o czym za chwilę). Reżyser przyznaje jednocześnie, że był to jedyny właściwy moment na powstanie Szwadronu, bo późnej nie zrobiłby już tego filmu (niestety, nie rozwija tej myśli). Machulski liczył po premierze na ogólnonarodową debatę na miarę tej, jaka towarzyszyła Popiołom Wajdy w latach 60., jednak nie doczekał się jej.

Twórca Vabanku i Seksmisji dwoma opowiadaniami zapomnianego dziś pisarza Stanisława Rembeka Przekazana sztafeta i Igła wojewody zainteresował się jeszcze podczas studiów w łódzkiej filmówce. W 1981 roku miał pomysł na ich sfilmowanie, ale odłożył go ze względów politycznych. Szwadron powstał dzięki zagranicznym producentom (z Francji, Belgii i Ukrainy) i dofinansowaniu z funduszu Eurimages; bardzo wydatną pomoc udzielił ukraiński partner, dostarczając repliki autentycznego umundurowania i broni wojsk carskich z XIX wieku. Produkcja przebiegała jednak z przygodami. Operator złamał nogę na planie, została też  uszkodzona bardzo droga kamera Panavision i ekipa musiała czekać tydzień na nową. Opóźnienia przyczyniły się do finansowych strat. Na szczęście film został ukończony. Z perspektywy czasu reżyser ocenia, że najlepiej udała mu się scena kawaleryjskiego ataku wojsk rosyjskich na powstańców. Jednocześnie zdaje sobie sprawę ze słabości scenariusza, zbyt wiernego opowiadaniom Rembeka, a za mało nastawionego na budzenie emocji.

Wypowiedzi Juliusza Machulskiego nt. Szwadronu znajdziesz tutaj:

https://www.newsweek.pl/kultura/psy-filmy-lat-90-wywiad-z-juliuszem-machulskim-newsweekpl/pvf54qj

Na szczęście Szwadron zestarzał się tylko nieznacznie. Nadal budzi uznanie dbałość o historyczne realia (np. sposób pokazania partyzanckich metod walki oraz feudalnych relacji panujących między rosyjskimi oficerami a żołnierzami) oraz główna idea filmu. Jest nią przedstawienie z jednej strony bezgranicznego poświęcenia powstańców styczniowych, ich umiłowania wolności, z drugiej zaś zaprzaństwa części rodaków, którzy wysługując się okupantom przyczynili się w jakiejś mierze do upadku narodowego zrywu. Po jasnej stronie mocy stoi ppłk Jan Markowski (autentyczna postać dowódcy Sandomierskiej Dywizji), a po ciemnej dowódca rosyjskiego szwadronu rotmistrz Jan Dobrowolski. Pozycję bezstronnego obserwatora zajmuje narrator, czyli młody rosyjski arystokrata porucznik Fiodor Jeremin (początkujący Radosław Pazura), który bierze udział w tłumieniu  powstania wyłącznie z powodu zawiedzionej miłości. Nie jest ani urodzonym żołnierzem, ani tym bardziej Polakożercą. Patrzy na powstanie przez pryzmat swojego nowoczesnego humanitaryzmu.

Co najbardziej uderza w Szwadronie? Historyczna wiarygodność i ponadczasowość przesłania. Autor literackiego pierwowzoru był  z wykształcenia historykiem i wiedział, o czym pisze. Choć  nie wiadomo, czy rotmistrz Dobrowolski był wzorowany na autentycznej postaci, to na pewno w armii carskiej służyło wielu Polaków, mówi się nawet o około 20 tysiącach (taką liczbę podaje znawca tematu prof. Wiesław Caban). Pochodzili głównie z tzw. ziem zabranych (Litwa, Białoruś, Ukraina), z drobnej i bogatej szlachty. Biedniejsi wstępowali do armii zaborcy dla zarobku, a bogaci, by ratować swoje majątki przed konfiskatą. Wśród oficerów wywodzących się z drobnej szlachty był między innymi Jarosław Dąbrowski, późniejszy spiskowiec i naczelny dowódca wojsk Komuny Paryskiej.  Tylko kilkuset żołnierzy i oficerów pochodzenia rosyjskiego przeszło na stronę powstańców.

W postać Dobrowolskiego wcielił się znakomicie Janusz Gajos. Jego wielkie bokobrody współbrzmią z cynicznym zakłamaniem. Dobrowolski jest bardziej bezwzględny w tłumieniu powstania od niejednego rosyjskiego oficera. Swój wybór racjonalizuje złożoną przysięgą na wierność carowi, królowi Polski, oraz brakiem odpowiedzialności tych, którzy wzniecili  powstanie. Wyrzuty sumienia zagłusza alkoholem. Gdy w jego ręce wpada ppłk. Jan Markowski, kusi go, by wydał dyktatora powstania Romualda Traugutta. Markowski woli ratować swój honor, wbijając sobie igłę w serce, niż ulec namowom rodaka.

Niestety, Dobrowolski nie jest jedynym sprzedawczykiem. Są jeszcze nadgorliwy polski policjant i łaszący się do okupantów rządca Petersilge, który mimo że Rosjanie zamordowali mu ciężarną żonę, zaprasza ich do swojego domu. Jak w Polsce po Smoleńsku, podziały biegną wewnątrz rodzin. Gdy Petersilge gości rosyjskich oficerów, jego córka nie chce przebywać z nimi pod jednym dachem, żąda od nich, by rozmawiali po polsku.

Ścieżka dialogowa jest głównie rosyjska, co jest ewenementem w historii polskiego kina. Zabieg ten podkreśla realizm opowieści. Polskie dialogi pojawiają się rzadko, za to w bardzo znaczących momentach. Gdy młody baron Fiodor Jeremin rozpoznaje poszukiwanego ppłk.  Markowskiego, z szacunku przechodzi na język polski. Między mężczyznami wywiązuje się ważny dialog. Jeremin dowodzi, że Polacy utracili niepodległość z powodu swoich wad, sejmokracji i liberum veto. W ten sposób wyraża propagandę zaborców (rodzą się skojarzenia ze współczesną niemiecką czy też francuską nawałnicą medialną wymierzoną w Polskę). Markowski odpowiada mu, że gdyby tak surowo traktować wszystkie narody, na szacunek nie zasługiwaliby np. Włosi, którzy zjednoczyli swoje państwo dopiero w XIX wieku. W języku polskim odbywa się też bardzo ważna rozmowa między Dobrowolskim a Markowskim, podczas której zostaje obnażony serwilizm tego pierwszego.

Ze Szwadronem nieoczekiwanie koresponduje Pierścionek z orłem w koronie Wajdy. Autor Popiołu i diamentu opowiada o młodym podchorążym Marcinie, który po klęsce powstania warszawskiego ujawnia się i chce współpracować z rządem lubelskim i UB w budowaniu zgody narodowej. Za naiwność płaci wysoką cenę: nieopatrznie wydaje Sowietom  dowództwo AK na czele z gen. Okulickim. Film jest ekranizacją najważniejszej powieści w dorobku tragicznie zmarłego pisarza, scenarzysty i reżysera filmowego Aleksandra Ścibora-Rylskiego pt. Pierścionek z końskiego włosia. Ścibor walczył w powstaniu warszawskim, potem aktywnie budował system komunistyczny, po latach podjął próbę zrehabilitowania się pisząc niewydany w PRL Pierścionek i scenariusze do Człowieka z marmuru i Człowieka z żelaza. Obsesją pisarza był wiszący nad Polską cień obcych wojsk. Tak przed premierą filmu Wajdy pisał o sensie powieści Ścibora jego przyjaciel Tadeusz Drewnowski:

„W paradygmacie powojennej rzeczywistości polskiej, który usiłował Ścibor odkryć w «Pierścionku», obecność obcych wojsk zajmuje miejsce centralne. Obce wojska są wcieleniem przemocy. To one z pobliża stolicy państwa wywożą jego żołnierzy. To one z pomocą powolnej im władzy polskiej porywają jego polityków [moje wytłuszczenie]. To one wreszcie – per procura – nie dopuszczają, aby ktokolwiek pisnął na ich temat.”

Drogi Czytelniku, jeśli podczas czytania moich tekstów smakuje Ci poranne espresso, jeśli podzielasz prezentowane na blogu wartości  – wesprzyj darowizną jego rozwój. Dane do tradycyjnego przelewu: Piotr Samolewicz; numery rachunków: Nest Bank (PL) 20 2530 0008 2051 1063 2091 0001; Bank Spółdzielczy w Rzeszowie (USD) 70 9162 0000 2001 0017 4408 0001.

3 comments

Skomentuj Aleksander Misztela Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.