Podczas zwiedzania łańcuckiego Muzeum – Zamku warto wypatrzeć niezwykły obraz pt. „Autoportret przy sztalugach”. Jest to dzieło Sofonisby Anguissoli (1532 – 1625), pierwszej wielkiej europejskiej malarki, dzięki której kobiece malarstwo wyszło z zacisza domowego w przestrzeń publiczną.
Urodziła się w Cremonie, w zubożałej szlacheckiej rodzinie. Jej ojciec, Amilcare Anguissola, borykał się z utrzymaniem sześciu córek i syna. Stan rodzinnych finansów sprawił, że Amilcare, wbrew ówczesnym obyczajom, wysłał swoją utalentowaną artystycznie córkę na lekcje malarstwa do kremońskiego artysty Bernardino Campiego. Ojciec słusznie założył, że jego córka, jako szlachetnie urodzona, nigdy nie będzie mogła zajmować się dochodowym, męskim zajęciem, natomiast jako malarka zdobędzie możnych mecenasów. 14-letnia Sofonisba z wielkim entuzjazmem przystąpiła do nauki. W pracowni mistrza towarzyszyła jej siostra Elena w celu zapobieżenia plotkom. Młoda Sofonisba nie mogła się uczyć przynoszącego sławę i pieniądze malarstwa religijnego i historycznego, sztuki, która polegała na malowaniu „z wyobraźni”, czyli w oparciu o studiowanie anatomii żywych męskich modeli. Dlatego wprawiała się w sztukę malowania „z natury”, czyli odwzorowywania w portretach rzeczywistych postaci . Na początku malowała swoją rodzinę w typowych sytuacjach, później portretowała możnych tego świata, a przez całe życie utrwalała siebie w autoportretach. Cechą szczególną jej malarstwa było dążenie do uchwycenia psychologii postaci, uwiecznienia na płótnach ludzkiej duszy.
Pierwszym menadżerem Sofonisby był jej ojciec, który nie marnował okazji, by obdarowywać jej rysunkami i obrazami każdego, kto mógłby pomóc córce w karierze. W ten sposób jeden ze szkiców młodej artystki, przedstawiający uśmiechniętą dziewczynę, trafił do „boskiego” Michała Anioła.
Dzięki protekcji zadowolonego z własnego portretu księcia Alby, znalazła się w Madrycie na dworze króla Hiszpanii Filipa II Habsburga w charakterze damy dworu infantki Elżbiety, bo oficjalnie, jako szlachcianka, nie mogła pełnić roli nadwornego malarza. Spędziła w Madrycie czternaście najważniejszych lat swojego życia. Tworzyła niepowtarzalne portrety członków rodziny królewskiej, opiekowała się młodziutką infantką i jej córkami, udzielała im lekcji malarstwa. Zaprzyjaźniła się z całą rodziną królewską, była wtajemniczana w dynastyczne tajemnice. Gdy infantka zmarła w wyniku połogu, zajęła się wychowaniem jej dzieci.
Jako kobieta wybijająca się żywą inteligencją, szerokimi humanistycznymi zainteresowaniami i licznymi talentami, także muzycznymi, ale i bez własnego posagu i niezbyt powabna, długo nie mogła wyjść za mąż. Jej wielką miłością był Broccardo Persico, kawaler maltański, który niestety nie wybłagał u papieża zwolnienia ze ślubów czystości i nie mógł ożenić się z Sofonisbą. Sofonisba wyszła za mąż dopiero w wieku 41 lat po ukończeniu misji na madryckim dworze. Wyposażona finansowo przez króla wróciła do Włoch. Jej mężem został Sycylijczyk Don Fabrizio de Moncadagdy. Nad kontraktem ślubnym czuwali emisariusze króla. Kilka lat później owdowiała. Była bezdzietna, samotna i przygnębiona, ale los szybko się do niej uśmiechnął pod postacią o kilkanaście lat młodszego kapitana kupieckiego statku, genueńskiego patrycjusza Orazia Lomellina (miał nieślubne dziecko). Sofonisba poślubiła Orazia nie prosząc króla o zgodę. Małżonkowie darzyli się uczuciem. Orazio często wypływał w morze, co nigdy nie zburzyło ich związku. To nietypowe drugie zamążpójście malarki naraziło ją na złośliwe plotki i zamknęło dostęp do wyższych sfer Genui, gdzie mieszkali państwo młodzi. Jej towarzyska sytuacja poprawiła się dopiero wtedy, gdy były protektor Sofonisby, król Filip II, oficjalnie pobłogosławił małżonków.
Ostatnie lata życia Sofonisba spędziła z mężem w Palermo. Traciła wzrok. W 1624 roku niezwykłą wizytę złożył jej młody, uznany już flamandzki malarz Antoon van Dyck. Sporządził ołówkiem ostatni portret sędziwej malarki. Jak zanotował we wspomnieniach, niedowidząca Sofonisba doradzała Flamandczykowi, jak ma najkorzystniej usytuować źródło światła, by ukryć jej zmarszczki. Antoon van Dyck został na dłużej w Palermo i był ostatnim uczniem wielkiej malarki. Zmarła w 1625 roku.
W polskich zbiorach znajdują się dwa dzieła pierwszej wielkiej damy europejskiego malarstwa. „Autoportret przy sztalugach”(1554) jest własnością Muzeum Zamku w Łańcucie. Może sprowadziła go do Łańcuta księżna marszałkowa Izabela Lubomirska? Nie wiadomo. Dzieło pochodzi z okresu, gdy ponaddwudziestoletnia Sofonisba opanowała już malarską technikę. Oto młoda, skromnie ubrana i uczesana malarka stoi z pędzlem przy sztalugach kończąc obraz Madonny z Dzieciątkiem. Jest odwrócona od sztalugi i wpatruje się w kopiowany oryginał (obserwator odnosi wrażenie, że to na niego patrzy malarka). Na pucułowatej, dziewczęcej twarzy Sofonisby maluje się radość.
Prawdziwym arcydziełem Sofonisby jest portret „Gra w szachy” (1555). Stanowi on klejnot w koronie zbiorów Fundacji Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu. Obraz zakupił w 1823 roku w Paryżu z kolekcji Lucjana Bonapartego Atanazy Raczyński, wielki koneser sztuki i dyplomata w rządzie pruskim. Obraz wisiał m.in. w berlińskim pałacu-galerii Raczyńskiego (dziś w tym miejscu stoi Reichstag), od 1904 roku jest głównym eksponatem Muzeum Narodowego w Poznaniu. Dzieło włoskiej malarki szczęśliwie przetrwało lata ostatniej wojny, nie zostało skonfiskowane przez hitlerowców dlatego, że Raczyńscy, wielki wielkopolski ród, mieli także niemieckie obywatelstwo. Sofonisba utrwaliła na nim swoje trzy siostry, jak grają w szachy, dziewczętom przygląda się z boku służąca. Scena ta mieni się szeroką paletą barw, młode szlachcianki są ubrane w drogie, kolorowe stroje, na ich twarzach malują się uśmiechy.
W treści tego obrazu można odczytać aluzję do sytuacji kobiety w tamtym okresie, gdy były one odsuwane na drugi plan. Młode kobiety zajęte są grą w szachy, rozrywką intelektualną zarezerwowaną dla mężczyzn. Sofonisba pokazuje zatem wejście kobiet w świat mężczyzn. Odważnie przedstawia swoje siostry, co mogło budzić zgorszenie u oglądających.
Przy pisaniu artykułu korzystałem m.in. z książki Danieli Pizzgalli „Sofonisba. Pierwsza dama malarstwa” (Rebis 2005).