Berlin ma wiele obliczy. W filmach niemieckich ekspresjonistów panuje w nim zbrodnia i samotność, w twórczości Christophera Isherwooda jest stolicą radosnej dekadencji, a w wielkiej powieści Hansa Fallady Każdy umiera w samotności ponurą metropolią pełną szpicli i upodlonych ludzi.
Powieść Hansa Fallady zdążyła już obrosnąć legendą, podobnie jak życie pisarza. Powstała w październiku 1946 roku, gdy pisarz uzależniony od morfiny i alkoholu przebywał na kolejnym leczeniu psychiatrycznym. Fallada napisał powieść w twórczym natchnieniu trwającym cztery tygodnie; pisanie miało go wydobyć z depresji. Wykorzystał dostarczone mu przez niemieckiego poetę i komunistę Johannesa R. Bechera materiały gestapo dotyczące historii oporu pewnego berlińskiego małżeństwa.
Otto i Elise Hampel byli robotnikami. Po śmierci syna żołnierza pisali pocztówki z tekstami potępiającymi rządy Hitlera i zostawiali je w miejscach publicznych w całym Berlinie. W końcu zostali schwytani, osądzeni i ścięci w berlińskim więzieniu Plötzensee w kwietniu 1943 roku.
Rudolf Ditzen, bo tak w rzeczywistości nazywał się Hans Fallada, który swój pseudonim zaczerpnął z dwóch baśni braci Grimm, zmarł niedługo po ukończeniu powieści, 5 lutego 1947 r., i w samotności, jak jego literaccy bohaterowie, czyli w pokoju kliniki w Berlinie-Niederschönhausen.
Powieść Każdy umiera w samotności z przyczyn politycznych ukazała się w Niemczech najpierw w okrojonej wersji. Rękopis Fallady długo przeleżał w archiwach Stasi. Dopiero międzynarodowy sukces angielskiego tłumaczenia z 2009 roku pt. Alone in Berlin sprawił, że po raz pierwszy została wydana w Niemczech w pełnej wersji w 2011 roku. W 2016 roku Vincent Perez nakręcił film na podstawie książki Fallady z Danielem Brühlem, Emmą Thompson i Brendanem Gleesonem w rolach głównych.
Tekst Fallady jest niezwykły pod wieloma względami. W warstwie stylistycznej widać gwałtowną emocjonalność i nerwowość, jakby pisarz przeczuwając koniec swojego życia spieszył się z pracą nad tekstem. Pod względem fabularnym książka zbudowana jest jak thriller z narastającą atmosferą grozy i osaczenia. Centrum opowieści stanowi w jej pierwszym tomie kamienica czynszowa przy ul. Jabłońskiego w Berlinie i jej mieszkańcy: listonoszka Kluge, starsze małżeństwo Anna i Otto Quangel, rodzina nazistów Perscike’ów i inni lokatorzy (podobne rozwiązanie znajdziemy w napisanych kilkadziesiąt lat później Dzieciach Arbatu Anatolija Rybakowa o okresie stalinowskim w Rosji). Mieszkańcy kamienicy jak i inni berlińczycy są nieufni wobec siebie, nim komuś otworzą drzwi, dokładnie lustrują korytarz przez wizjer, raczej przemykają ulicami miasta niż spacerują. Ich życiem rządzi wszechobecny strach z powodu szpicli i donosicieli, padają obelgi typu „świnia”. Nad głowami berlińczyków krąży ciemne widmo bunkra w siedzibie gestapo. Niemcy dzielą się na dwie kategorie: uprzywilejowanych nadludzi, czyli członków NSDAP, i pozostałych, apolitycznych, a więc potencjalnie podejrzanych, którzy mogą zostać ukarani nawet za niepoprawne myśli. Powszechną zmorą jest chciwość, agresja, nienawiść i alkoholizm. Wódka jest drugim führerem po Hitlerze.
Najzwyklejsi a zarazem najpiękniejsi są Anna i Otto Quangel; małżonkowie po śmierci jedynego syna na froncie wypowiadają Hitlerowi prywatną wojnę. Ich czyn jest tak idealistyczny, że nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że większość ich kart trafia nie w ręce zwykłych obywateli, a policji politycznej. Berlińczycy są tak sparaliżowani strachem, że nawet nie doczytują ich do końca i przekazują władzom. Anna i Otto nie zdają sobie sprawy z tego, że ich protest trafia w pustkę, a gestapo drepcze im po piętach. Dopiero ich postawa podczas śledztwa i procesu przed Trybunałem Narodowym napawa innych Niemców otuchą.
Powieść ma w zasadzie dwa zakończenia: heroiczną śmierć małżeństwa Quangel i dopisane, niewykluczone, że za czyjąś sugestią, domknięcie wątku chłopca Kuno, który wyzwala się spod władzy swego ojca utracjusza i alkoholika i zaczyna nowe życie. Pisarz jakby przeczuwając, że jego książkę może spotkać zarzut skrajnego pesymizmu, zamieszcza autokomentarz, że „poświęcona jest życiu, niezwyciężonemu, wciąż na nowo triumfującemu nad hańbą i łzami, nad nędzą i śmiercią”.
Jakkolwiek by było z zakończeniem książki, przebija z niej wola ocalenia się pisarza z mroków nazizmu, znalezienia w swojej duszy najlepszych pokładów człowieczeństwa. I za to należy się chwała Hansowi Falladzie, jakie by nie było jego życie.
Na zdjęciu górnym: Kadr z filmu „Alone in Berlin” w reżyserii Vincenta Péreza. Fot. YouTube