W „Kompletnie nieznanym” odnajdujemy najcenniejsze elementy stylu Jamesa Mangolda: realizm oraz zainteresowanie nieszablonowymi osobowościami, częstokroć zmagającymi się ze swoimi słabościami.
Nie sposób przejść obojętnie obok twórczości amerykańskiego reżysera Jamesa Mangolda. Co prawda reprezentuje główny, hollywoodzki nurt, ale nie jest jego typowym przedstawicielem. Bramy dużych wytwórni otworzyły się przed nim po nakręceniu niezależnego debiutu Victor, syn Dolly. Przekroczywszy je, Mangold na szczęście nie stracił swojego realistycznego języka, wielkiej umiejętności równoważenia elementów narracji, sztuki maksymalnego skupienia się na każdej scenie oraz zainteresowania trudnymi, nietuzinkowymi osobowościami.
Realizm Mangolda najpełniej dał o sobie znać w debiucie Victor, syn Dolly (1995) oraz w policyjnym dramacie Cop Land (1997). W kolejnym głośnym filmie Przerwana lekcja muzyki (1999) Mangold z powodzeniem zmierzył się z bardzo rzadkim podówczas tematem osobowości granicznej. Z kolei w nakręconym w latach dwutysięcznych musicalu Spacer po linie reżyser nie oszczędzał Johnny’ego Casha. Pokazał jego uzależnienie od alkoholu i narkotyków oraz liczne upadki, nie przekraczając jednak granic hollywoodzkiej politycznej poprawności.
Młody Bob Dylan jak Walt Whitman
głosi pochwałę wolności
Tym ostatnim tropem poszedł realizując muzyczną biografię innego idola – Boba Dylana. Historia młodziutkiego Dylana zaczyna się w 1961 roku, gdy przybywa on do Nowego Jorku jako człowiek znikąd i bez przeszłości. W szpitalu młodzieniec odwiedza swojego idola Woody’ego Guthriego i oddaje mu hołd. Potem zagląda do knajpek na Greenwich Village, daje pierwsze koncerty, poznaje wielkie nazwiska świata folku, m.in. Petera Seegera, wchodzi do studia nagrań i nagrywa pierwsze płyty. Filmowy rozdział życia Boba Dylana kończy się w 1965 roku rewolucyjnym występem na festiwalu w Newport. Wbrew zakazowi organizatorów artysta daje koncert z towarzyszeniem elektrycznego bandu i przełamuje tabu folku jako muzyki akustycznej i ludowej.
James Mangold skupia się na drobnych scenach. Inscenizuje je realistycznie i bez dopisywani didaskaliów. W każdej ze scen daje aktorom możliwość pełnego zaprezentowania swoich umiejętności. Ich spoiwem są postać głównego bohatera oraz jego muzyka i poezja. Młody Dylan, także dzięki roli coraz bardziej popularnego Timothée Chalamet, kreuje się na ostatniego amerykańskiego poetę romantycznego, który cały czas jest w drodze, który jak Walt Whitman głosi pochwałę wolności, miłości i natury nieskażonej przez cywilizację. Dylan opiewa wolność także w swoim życiu: nie chce się dać „uwięzić” przez oczekiwania fanów oraz przez zakochane w nim kobiety: Sylvie Russo, Joan Baez i Helenę Springs.
James Mangold nie odsłania zagadki osobowości Boba Dylana, tak jak to uczynił w Spacerze po linie, gdzie pokazał idącą za Johnny Casha’em traumę z dzieciństwa. Tylko śledzi kamerą swojego bohatera, pokazuje go w różnych sytuacjach, ani nie potępia, ani nie pochwala jego miłosnych przygód. Tłumaczy je jedynie niedojrzałością. Ostrożność reżysera nie dziwi, skoro producentem wykonawczym filmu i konsultantem był nie kto inny jak Dylan.
Niedosyt w psychologicznym opisie artysty reżyser zaspokaja ciekawą, wieloaspektową historią. Poznajemy koloryt lat 60. i specyfikę muzyki folk oraz kontrkulturowy styl myślenia jej koryfeuszy. Dzięki aktorstwu Timothée Chalamet, który także wykonuje utwory Dylana, oraz Moniki Barbaro i Elle Fanning, ulegamy wrażeniu, że folk wciąż jest świeżym powiewem młodości.

Ocena: 4,5/6
Kompletnie nieznany (A Complete Unknown), USA 2024, dramat muzyczno – biograficzny (140 min.); reż. James Mangold; scen. James Mangold i Jay Cocks; wyst.: Monica Barbaro, Timothée Chalamet, Elle Fanning; dystr. w Polsce Warner Bros.; polska premiera w kinach: 17 stycznia 2025.
Zdjęcie na górze: Bob Dylan (Timothée Chalamet) na nowojorskiej ulicy. Kadr filmu. Fot. Materiały prasowe