Robert Eggers umiejętnie odświeża ekspresjonistyczny sposób obrazowania, jaki zaprezentowali Friedrich Wilhelm Murnau i Werner Herzog w swoich filmach o upiorze z Transylwanii. Ale zbytnio ulega amerykańskiemu temperamentowi, wprowadzając satanistyczny wątek.
Wampir Dracula, podobnie jak doktor Frankenstein, należy do wielkich europejskich mitów. Siła ich trwania, mimo XIX- wiecznych literackich korzeni, jest zadziwiająco żywotna. Każdy zapowiadany nowy film o Draculi budzi dreszcz oczekiwania, czy artysta podoła wyzwaniu. Im większe nazwisko, tym większy poziom niecierpliwości. Tak było z Draculą (1992) Francisa Forda Coppoli, tak też jest z najnowszą interpretacją dokonaną przez młodego i ambitnego reżysera amerykańskiego Roberta Eggersa. Eggers jest na fali. Kręci filmy historyczne i horrory, w których łączy odwagę niezależnego twórcy ze słabością do okropności, przemocy i psychologii postaci. Takie były jego poprzednie tytuły: Czarownica, Lighthouse i Wiking. A jaki jest Nosferatu?
Istota mitu polega na powtarzalności zdarzeń. Na pierwszy rzut oka najnowszy Nosferatu nie odbiega od pierwszej ekranizacji powieści Brama Stokera Dracula, czyli arcydzieła kina niemego Nosferatu, symfonia grozy (1922) Friedricha Wilhelma Murnaua. I w tym przypadku akcja dzieje się w XIX wieku w Niemczech. Ellen i Thomas są świeżo po ślubie. Młodzi kochają się, ale Ellen prześladują niepokojące wizje z przeszłości. Jest lunatyczką. Gdy Thomas wyjeżdża do Transylwanii, aby sfinalizować sprzedaż starego zamczyska hrabiemu Orlokowi, choroba kobiety nasila się. Powrót Thomasa z odległej krainy też staje pod znakiem zapytania, gdyż jego gospodarz nie wie, co to gościnność. Hrabia po ukąszeniu Thomasa wyrusza drogą morską do Niemiec. Jego przybycie do miasteczka, w którym mieszka Ellen, powoduje śmiertelną plagą.
Eggers rozszarpuje pazurami
niedopowiedzenia i podteksty
obecne w dziełach Murnaua i Herzoga
Robert Eggers umiejętnie odświeża ekspresjonistyczny sposób obrazowania, jaki zaprezentował Friedrich Wilhelm Murnau. Twórczo naśladuje nie tylko autora pierwszego dzieła o Nosferatu, ale także Wernera Herzoga, reżysera o wiele późniejszego Nosferatu wampira (1979), który też nie ukrywał swojej atencji dla Murnaua. Bawi się przesuwającymi się po ścianie cieniami, wyolbrzymia odbicia pazurów wampira, wykrzywia ekspresjonistycznie uliczki miasteczka. Naznaczone piętnem śmierci partie, podobnie jak u Herzoga, zdominowane są przez kolory grafitowy i niebieski, będące ekwiwalentami czerni i bieli kina niemego. Sceny nakręcone w posiadłości Orloka przypominają mroczną, fantastyczną baśń. Robert Eggers powtarza także melancholijne sekwencje znad zamglonego morza, w czym dorównuje Herzogowi. Nowością są natomiast partie z dominantą czerwieni, oddające piekielny rodowód Draculi. Ma ona symboliczne znaczenie. Pod koniec czerwień przetapia się w radosną jasność wschodzącego słońca, od promieni którego ginie Orlok.
Eggers przejawia jednocześnie brak pokory wobec wiktoriańskiego oryginału i jego filmowych interpretacji. Wplata w fabułę satanistyczny wątek oraz wypunktowuje seksualne podłoże cierpień Ellen. Eggers nie owija w bawełnę i kreuje spektakl satanistycznej uczty.
Ale dokładniejsze porównanie świeżo upieczonego Nosferatu do dzieła Herzoga nie wypada korzystnie dla tego pierwszego. Jest on zbyt nachalny w swej wizualności. Eggers rozszarpuje pazurami niedopowiedzenia obecne w dziele Herzoga. Jego bohater nie jest znerwicowanym z powodu braku miłości upiorem, budzącym współczucie przybyszem z zaświatów, ale zgłodniałym seksu monstrum, które jako żywo przypomina polskiego XVII – wiecznego czy też XVIII – wiecznego szlachcica. Jeśli Dracula Herzoga emanuje arystokratyczną erotyką, to u Eggersa wybucha ona z siłą wulkanu.
Także aktorsko amerykański Nosferatu nie dorównuje niemieckiemu. Lily-Rose Depp nie może równać się z Angeliną Jolie, Nickolas Hoult z Bruno Ganzem, a Bill Skarsgård nie dorasta do pięt Klausowi Kinskiemu. Choć Herzog nie dysponował taką maszynerią jak Eggers, to jednak jego malarskie kadry przemawiają z o wiele większą poetycką siłą, niż podrasowane cyfrowo zdjęcia Eggersa. Porównania same się nasuwają, gdyż aktualny Nosferatu powstał na zasadzie konfrontacji z tym, co do tej pory oglądaliśmy. Jej efekt nie jest do końca udany.
Ocena: 3,5/6
Nosferatu, USA, Czechy, Wlk. Brytania 2024, horror (132 min), scen. i reż. Robert Eggers, w rolach głównych: Lily-Rose Depp, Nickolas Hoult, Bill Skarsgård, dystrybucja w kinach, premiera w polskich kinach: 21 luty 2025.
Zdjęcie na górze: Robert Eggers bawi się przesuwającymi się cieniami (kadr filmu). Fot. materiały prasowe