Na portalu teologiapolityczna.pl można przeczytać omówienie spotkania z Krzysztofem Zanussim w warszawskiej redakcji tego pisma. Twórca w rozmowie z filmoznawcą dr. Mateuszem Wernerem poruszył bardzo ważki problem obecności sacrum we współczesnym filmie.
Krzysztof Zanussi takimi dziełami, jak Barwy ochronne, Struktura kryształu, Iluminacja, Kontrakt, Bilans kwartalny zdobył trwałe miejsce w historii światowego kina. Od jakiegoś czasu, a dokładnie od zrealizowania filmu o papieżu Janie Pawle II Z dalekiego kraju, jest określany mianem katolickiego reżysera, co łączy się, jak przyznał, z pewnym jego marginalizowaniem.
Wybitny reżyser nadal wierzy w podstawowe wartości, czyli Prawdę, Dobro i Piękno, które wg niego są trwałe i obiektywne. Nie uważa natomiast, by można było opowiadać o Dobru bez Zła, które współistnieje z Dobrem. Odwołał się do swojego najnowszego, będącego w końcowej fazie produkcji filmu Eter, który jest pełny manifestacji Zła, a jednocześnie stawia pytania o Dobro.
Zanussi powołując się na twórczość rosyjskiego reżysera Andrieja Tarkowskiego uważa, że kino ma wielkie możliwości w dotarciu do sacrum, na pewno nie ograniczają go w tym środki wyrazu. Przyznał jednocześnie, że dzisiaj mamy do czynienia z powszechną transgresją w środkach filmowego wyrazu. Wg niego twórcy często poszukają tego, co szokujące. Reżyser uważa, że przed przekraczaniem najśmielszych granic powinno strzec artystów sumienie.
Zapytany o Idę, w której wg części krytyków mają być obecne elementy sacrum, wyznał, że nie do końca identyfikuje się z tym filmem z uwagi na sposób przedstawienia stalinowskiej prokurator, „która jednak w rzeczywistości nigdy nie przyznała się do błędów”. Natomiast dzieło Martina Scorsese Milczenie określił mianem „głębokiego filmu”.
Na pytanie kogoś z publiczności, czy można Caravaggia nazwać chrześcijańskim artystą, Zanussi odpowiedział, że nie warto stosować takich kategorii. Najważniejsze, by na miarę swojej epoki artyści dobrze służyli Prawdzie, Dobru i Pięknu.
W tym miejscu podzielę się własną refleksją. Zgadzam się z reżyserem, że nie warto używać szufladki z etykietą „chrześcijański reżyser”, gdyż łatwo może się ona obrócić przeciw danemu twórcy, zepchnąć go do określonego getta. Szybko mogą się pojawić głosy, że „katolicki” reżyser to ktoś taki, kto uprawia zadekretowany z góry jakiś „socrealizm”. Najważniejsze, co dany artysta ma do powiedzenia i czy jego wypowiedź przesiąknięta jest duchowością.
Odsyłam do strony teologiapolityczna.pl: http://www.teologiapolityczna.pl/krzysztof-zanussi-siegajmy-po-to-co-nas-uskrzydla-relacja-za-spotkania-z-rezyserem-foto