„Nieplanowane”: film z mocnym, antyaborcyjnym przesłaniem [Recenzja]

Antyaborcyjny dramat Nieplanowane jest hybrydą wykorzystującą języki amerykańskiej telewizji, kina chrześcijańskiego oraz kina głównego nurtu i pod tym względem może wzbudzać uczucie obcości u odbiorców wychowanych na Hollywood. Ale jeśli chodzi o przesłanie, ma szansę zasiać ziarno niepokoju wśród zwolenników aborcji.

O ekranizacji książki autobiograficznej Abby Johnson Nieplanowane zrobiło się u nas głośno na długo przed premierą. Autorka opisuje swoją drogę od pracy w klinice aborcyjnej sieci Planned Parenthood w Bryan w Teksasie do opuszczenia dyrektorskiego stanowiska i wstąpienia do ruchu pro-life. Abby Johnson nie ukrywa na kartach książki swoich życiowych błędów (dwie aborcje) oraz braku konsekwencji, bo jako chrześcijanka wspierała aborcję, jednocześnie podkreśla rolę rodziny oraz kochającego męża w zmianie postawy. Wg Wikipedii wychowana w religii protestanckiej Johnson przeszła z mężem na katolicyzm, małżonkowie mają ośmioro dzieci.

Charakter książki zaważył na formie filmu. Jest opowiedzianą w pierwszej osobie rekonstrukcją przeżyć Abby Johnson. Hollywoodzki ślad widać w dramaturgicznym zabiegu umieszczającym punkt kulminacyjny już na początku filmu. Akcja zaczyna się od przysłowiowego trzęsienia ziemi. Abby Johnson asystując ssącej aborcji widzi na monitorze płód, który, w jej zmienionej pod wpływem szoku świadomości, broni się przed lekarską ingerencją. Twórcy serwują następnie scenę cierpienia Abby po tym, jak dokonała drugiej, farmakologicznej aborcji oraz zapis jeszcze jednego zabiegu z powikłaniami, gdy lekarz nie pozwala wezwać ambulansu do młodej pacjentki. Te fragmenty robią mordercze wrażenie (krew na posadzce, szczątki płodów) i sprawiają, że Nieplanowane jest filmem wyłącznie dla widzów dorosłych.

Pozostałe partie utrzymane są w poetyce seriali TV oraz kina chrześcijańskiego. Abby Johnson czyni wyznanie ze szczerością uczestniczki talk-show. Jej celebrycka, by nieco nadużyć tego słowa, osobowość góruje nad narracją. Drastyczne aborcyjne zdjęcia złagodzone są formułą filmu telewizyjnego nakręconego kamerą cyfrową głównie w studio oraz utrzymanego w optymistycznej, pastelowej tonacji barw. Z kina chrześcijańskiego pochodzi zaś rysunek postaci. Pozytywni bohaterowie są dobrotliwi i szczerzy w swojej wierze, w ich postępowaniu nie widać wyrafinowania, dwuznaczności czy też drwiny z kogokolwiek, czego nie można powiedzieć o managemencie Planned Parenthood.

Przesłanie Nieplanowanego jest jednoznaczne. Wymowa budowana jest przy użyciu wielu perswazyjnych środków, tyle że trudno zarzucić twórcom, że pokazują nieprawdziwe rzeczy, gdyż szybko naraziliby się na procesy sądowe. Ich główny zarzut polega na tym, że klinika aborcyjna pod płaszczykiem pomagania kobietom i propagowania świadomego macierzyństwa taśmowo dokonuje aborcji aż do 24. tygodnia ciąży, że pod płaszczykiem politycznie poprawnej nowomowy ukrywa się antyludzką rzeczywistość. Nawrócona na pro-life Abby Johnson usiłuje wyperswadować młodej dziewczynie aborcję, przekonać, że zabieg pozostawi trwały ślad w jej psychice, obciąży sumienie.  

Film przychodzi do nas z odległej amerykańsko-protestanckiej kultury ze wszelkimi tego konsekwencjami (reżyserze i producenci Chuck Konzelman i Cary Solomon napisali scenariusz do wyświetlanego w Polsce filmu Bóg nie umarł). Razi dydaktyzm opowieści oraz jej telewizyjna forma pełna uproszczeń i psychologicznych kalek. Postaci osób wierzących nie mają żadnych wątpliwości, co do własnej życiowej drogi, „zarażają” optymizmem. Świecą przykładem. Dopiero czas pokaże, w jakim kierunku będzie ewoluowało chrześcijańskie amerykańskie kino i czy będzie wywierało wpływ nie tylko na konfesyjnych odbiorców?

Ocena: 3/6 

Nieplanowane (Unplanned), USA (2019), dramat (106 min), scen. i reż. Chuck Konzelman, Cary Solomon, w rolach głównych: Ashley Bratcher, Brooks Ryan, Robia Scott, dystr. Rafael Film, w kinach od 1 listopada 2019.

Drogi Czytelnikujeśli smakują Ci moje teksty, postaw mi symboliczną kawę (kliknij w grafikę):

Postaw mi kawę na buycoffee.to

2 comments

  1. Absurd goni absurd w tym filmie. Byłem w ohkinie i bardzo żałowałem. Temat może ważny i „na topie”, ale ukazanie płodu uciekającego od narzędzi ginekologicznych jest poniżej jakiejkolwiek normy. Jeśli dystrybutor dodałby, że jest to film sci-fi to nie miałbym do tego zarzutu, ale przy dość poważnym podejściu twórców, wyszło niesmacznie.

  2. Rozumiem, że trzeba poruszać różne tematy, rozumiem też, że każdy ma inny światopogląd, rozumiem także, że są ludzie bardzo wierzący i wszystko to akceptuję, ale ten film w takiej formie nie powinien nigdy powstać. Wybrałem się na niego z czystej ciekawości do najbliższego kina jakie mam – Oh kino – no i niestety wyszło bardzo żenująco. „Wolontariusze” stojący pod przychodnią krzyczący do kobiet aby nie dokonywały zabiegu, wynoszenie płodów w beczkach nikt nie wie dokąd, no i krem de la krem tego „dzieła” uciekający płód od narzędzi… Zdaję sobie sprawę, że ten film miał na celu pokazanie, że aborcja to nie jest zabieg wyrwania zęba, to wybór, który za sobą może nieść szereg konsekwencji, ale ten film jest po prostu szkodliwie społeczny.

Skomentuj Szymon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.