Pisanie na początku nowego roku o powieści Dino Buzzatiego Pustynia Tatarów musi zakrawać na bezczelność, gdyż jej autor w duchu egzystencjalizmu pozbawia swych czytelników złudzeń, że mogą kontrolować upływ czasu, że są panami swojego przeznaczenia. Ale mistrzostwo pisarza sprawia, że pesymistyczny wymiar dzieła wcale nie obezwładnia czytelnika; wcale nie musi on odstawiać tej czary szlachetnego wina, bo odnajdzie w niej także dużą porcję czarnego humoru, romantycznej wzniosłości i gwiazd.
Akcja najwybitniejszej i najsłynniejszej powieści w dorobku włoskiego pisarza osadzona jest w niewymienionym z nazwy Królestwie. Młody porucznik Giovanni Drogo po ukończeniu akademii wojskowej wyrusza konno do odległej Fortecy Bastiani. W Fortecy położonej na płaskowyżu przy granicy z północnym państwem ma spędzić zaszczytną służbę. Ale słynna na cały kraj Forteca okazuje się być ponurym gmaszyskiem. Porucznikowi szybko mija entuzjazm i po czterech miesiącach chce wracać do miasta. Nie udaje mu się to jednak. Zatrzymuje go przełożony. Ale nie tylko on, także legenda o Tatarach, którzy w każdej chwili mogą wyłonić się z mgieł pustyni. Służba w Fortecy oraz tajemnica pustyni odmieniają porucznika. Udziela mu się wzniosłość tych niedostępnych miejsc. Przestaje liczyć dni i miesiące, coraz częściej wypatruje z fortecznej reduty czambułów wroga. Chce umrzeć na polu chwały jak prawdziwy rycerz. Taka śmierć jest dla niego sensem życia. W rzeczywistości bohater Pustyni Tatarów umiera nie na polu walki, a w jakiejś gospodzie, i nie z powodu odniesionych ran, ale trawiącej go choroby.
Zakończenie można odebrać jako szyderstwo z życia bohatera. Ale tak nie jest. Choć wielkie czekanie porucznika na heroiczną śmierć, do czego sprowadza się fabuła powieści, kończy się inaczej, nie mamy prawa sądzić, że pomylił się on w swych rachubach. Uśmiech na twarzy umierającego Drogo, który w ciągu długich 30 lat awansował do stopnia majora, świadczyłby o tym, że w ostatniej chwili ujrzał piękno i sens swojego życia, dojrzał jakąś prawdę. Choć do śmierci nie poprowadził go waleczny koń, tylko zwykły pociągowy, Drogo nie zmarnował swojego życia. O ile ten uśmiech faktycznie się pojawił, o ile pisarz nie zwodzi czytelników, tak jak zwodził cały czas swojego bohatera podsuwając mu mylne wyobrażenia na temat Fortecy i oczekiwanych najeźdźców. Bo i z taką ewentualnością należy się liczyć.
Konserwatyzm Dino Buzzatiego
Pustynia Tatarów jest alegorią świata odchodzącego w przeszłość – świata rycerskich rytuałów i hierarchii, męskich marzeń o wielkich czynach. Królestwem rządzi Jego Wysokość, w Fortecy służą jego wierni żołnierze, jest też granica państwa dzieląca królestwo od niecywilizowanej, dzikiej i chaotycznej pustyni. Dino Buzzati wykazuje się prawdziwą wyobraźnią etnologiczną, wytyczając granice między oswojoną ludzką ekumeną, w której czas płynie normalnie, a przestrzenią fortecy, stanowiącą „miejsce kultu”, w którym czas świecki miesza się z sakralnym, niezwykłym, także demonicznym. I w tym znaczeniu Pustynia Tatarów byłaby powieścią konserwatywną, odwołującą się do tradycyjnych wyobrażeń o świecie, a także do romantycznej wyobraźni wypełnionej majestatycznymi górami, przełęczami, szczytami, piargami, mgłami, dzikimi rumakami i ludźmi honoru przypominającymi bardziej zjawy niż istoty z krwi i kości. I jeszcze pod innym względem jest to powieść tradycyjna – jej akcja rozwija się linearnie, ma wyraźne punkty zwrotne, narracja nie ma charakteru eksperymentu. A wszystko to służy pokazaniu w barwach melancholii świata męskich zobowiązań i wyzwań, świata, który odszedł daleko w przeszłość.
Dino Buzzati napisał Pustynię Tatarów w 1940 roku, ale ukazała się ona drukiem dopiero po wojnie i dopiero po jakimś czasie zdobyła uznanie krytyków. Pisarz na jej kartach oddaje hołd siłom natury, przede wszystkim górom, po których często się wspinał, stawia je wyżej niż człowieka. Jednostka jest zagubiona w tym kosmosie, albo inaczej – pobudzona jego wielkością. Dlatego uparcie szuka sensu, nawet za cenę stworzenia fałszywej mitologii. Na drugiej szali Dino Buzzati kładzie młodość nieświadomą przemijania. Szczęśliwą i wolną. Z obrazem owej młodości, jak z ostatnią porcją gwiazd, Giovanni Drogo przekracza czarny próg.
Film z wielkimi nazwiskami
W 1976 roku powstała ekranizacja Pustyni Tatarów w reżyserii uznanego włoskiego adaptatora dzieł literackich Valerio Zurliniego. Plejada gwiazd (Jacques Perrin, Max von Sydow, Jean-Louis Trintignant, Helmut Griem Philippe Noiret, Fernando Rey) oraz nazwisko producenta Dino De Laurentiisa mówi o wysokiej klasie produkcji.
Valerio Zurlini pozostał prawie że wierny oryginałowi, wyciął jedynie kilka wątków i zmienił zakończenie. Uhistorycznił natomiast akcję Pustyni… odniesieniami do cesarstwa austro-węgierskiego przełomu XIX i XX w. Oficerowie i żołnierze noszą mundury c.k. armii, służą cesarzowi, na ścianach Fortecy wiszą jego portrety, na flagach powiewają cesarskie emblematy. Ich maniery są arystokratyczne, jakby dopiero co przyjechali z Wiednia. Film urzeka elegancką i misterną inscenizacją zdjęć oddającą hołd feudalnym zasadom, na jakich powstało imperium, a nad nią unosi się duch schyłkowości rodem z Lamparta Viscontiego. Nie bez wpływu na wyrafinowany charakter scen pozostają żółte mury irańskiej twierdzy Bram, gdzie kręcono film (wybudowanej około 500 r. n.e., a zniszczonej w 2003 roku w wyniku trzęsienia ziemi) oraz surowe otoczenie pustynnego płaskowyżu i gór. Film Valerio Zurliniego tworzy autonomiczną całość wobec powieści Buzzatiego, a jednocześnie pozostaje wierny jej duchowi, gdyż pod wyrafinowaną estetyką zdjęć skrywa się niepokój literackiego oryginału. Jest fascynującym misterium z udziałem ludzi zamieniających się we własne cienie.
Na zdjęciu: Max von Sydow i Jacques Perrin w „Pustyni Tatarów” (kadr filmowy). Fot. Postimage.org
Drogi Czytelniku, jeśli smakują Ci moje teksty, postaw mi symboliczną kawę (kliknij w grafikę):