Dokument „Gaucho gaucho” galopuje w kierunku fabuły

Film dokumentalny „Gaucho gaucho” wart jest polecenia nie tylko miłośnikom argentyńskiej yerba mate i tamtejszych klimatów, ale tym wszystkim, którzy szukają w kinie wyciszenia i harmonii.

W Gaucho gaucho krzyżują się dokument i fabuła. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z fabularyzowanym dokumentem, ale to, że występujący mieszkańcy argentyńskiej prowincji Salta z powodzeniem mogliby „przejść” do „prawdziwej” fabuły, i to w dobrym, klasycznym stylu, bo tak są barwni i naznaczeni potrzebą wolności, oraz to, że poetyka obrazu zarejestrowanego wysokiej jakości kamerami pozwala rozkoszować się ekranową rzeczywistością; nie ma w tym filmie pośpiesznego montażu i przypadkowych kadrów, każdy jest przemyślany i nacechowany poezją. Statyczne czarno -białe ujęcia nie tylko odwzorowują egzotyczny świat argentyńskich kowboi, ale także utrwalają go na wzór malarskich płócien.

Wystarczy wspomnieć początek. Kamera długo wpatruje się w martwy, duży punkt umieszczony na pierwszym planie. Nie wiadomo, co nim jest. Po kilkudziesięciu sekundach rozwiązuje się zagadka. Jest to jeździec przywarty do leżącego konia. Tworzą jedno ciało. Mężczyzna odjeżdża, a nadbiegający z głębi planu pies nie reaguje na kamerę. Rzeczywistość sama odsłania swe zaskakujące piękno.

Taką symbiozę, pełne porozumienie ze zwierzęciem, pragnie osiągnąć Gauda, dziewczyna, która wbrew ostrzeżeniom innych kobiet uczy się męskiej sztuki ujeżdżania dzikich koni.

W wątku tym nie pobrzmiewa żadna ideologiczna nuta. Dziewczyna nie buntuje się przeciwko patriarchatowi. Nie podważa męskiego porządku, tylko wchodzi weń z pomocą ojca i innych mężczyzn.

Bohaterowie filmu Gaucho gaucho żyją w zgodzie z naturą i swoim powołaniem (kadr). Fot. Materiały prasowe

Jest to tylko jeden z wielu wątków dokumentu, który z powodzeniem mógłby poszybować w kierunku westernowej fabuły, co jest celowym artystycznym zabiegiem reżyserskiego duetu Michael Dweck i Gregory Kershaw. W stylu obrazowaniu świata i bohaterów widać fabularne myślenie twórców i ich dążenie do osiągnięcia pełnego, mitologicznego wyrazu, do przekroczenia granic dzielących rodzaje filmowe.

Są też wątki ojca uczącego synka zawodu gaucho; staruszka o patriarchalnej siwej brodzie, który nie wstydzi się tego, że spędził życie na piciu wina i miłosnych przygodach; tancerza Santoni, pełniącego rolę dobrego ducha społeczności; a także trzech mężczyzn szukających zaginionej krowy oraz dwóch chłopców wyruszających samotnie w pampę i pewnego gaucho pilnującego cielaki przed drapieżnymi kondorami.

Wszystkie wątki splata niewidzialna, wręcz sakralna nić, delikatna przędza wykonana z rozległych, suchych przestrzeni, wiatru, samotnych drzew i pędzących koni. Wątki tworzą mozaikę o twardym życiu na płaskowyżu w cieniu odległych, majestatycznych Andów; oddają hołd kultywowanym od wieków zwyczajom.

Amerykański plakat filmu Michaela Dwecka i Gregory’ego Kershawa nieprzypadkowo został wykonany w stylu plakatów klasycznych westernów.

Padło słowo „symbioza”. Panuje ona także między postaciami. Reżyserzy zastosowali bardzo ciekawy zabieg. Nie stawiają bohaterów twarzą przed kamerą, tylko usadowiają ich na przeciwko siebie i skłaniają do rozmów o życiu. W ten sposób dowiadujemy się, że żyją oni nie tylko w zgodzie z naturą, która jest wymagającą partnerką, ale też we wspólnocie. Bez grupowej solidarności ich życie byłoby trudniejsze.

Film dokumentalny często prowokuje do postawienia pytania o stopień autentyzm. Niebezpieczeństwo przy realizacji polega na tym, że postaci niejednokrotnie dostrajają się do potrzeb reżysera, mimo wszystko w jakiś sposób grają. Nawet w kinie nominalnie pozbawionym fikcji trudno o stuprocentowy realizm.

A jak jest w tym przypadku? Czuć siłę kreacji, ale szczerej i szlachetnej. Postaci niejako grają same siebie, o ich autentyczności decyduje stopienie się ze swoim powołaniem. Nie muszą niczego udawać. Na tym polega siła Gaucho gaucho – na pokazaniu spełnionego życia na dalekich argentyńskich peryferiach.

Ocena: 4/6

Gaucho, gaucho, USA, Argentyna 2024, dokument (85 min); reż. Michael Dweck i Gregory Kershaw; wyst.: Gauda Gonza, Taty Gonza, Jony Ávalos, Solano Ávalos; dystr. M2 Films; premiera w polskich kinach: 6 czerwca 2025.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.