Wiosna ludów w Kairze [Recenzja]

Major kairskiej policji Noredin tkwi po uszy w korupcji i w żałobie po śmierci żony. Smutek leczy lekami popijanymi piwem, a jeśli chodzi o służbę, cieszy się opinią profesjonalisty. Swoimi umiejętnościami wykaże się podczas śledztwa w sprawie zamordowania luksusowej prostytutki. Mimo że w zabójstwo zamieszany jest polityk z immunitetem, nie zamierza zamieść sprawy pod dywan.

Noredin może pozwolić sobie na wiele, gdyż podlega wujowi. Funkcjonariusze przypominają bardziej zorganizowaną grupę przestępczą niż policję. On sam bez mrugnięcia bierze pieniądze od opłacających się drobnych biznesmenów. Po dniu pracy siada w pustym mieszkaniu na sofie, otwiera butelkę piwa i patrzy w skaczący w telewizorze obraz. Policjant żegna się z rutyną, gdy zostaje wezwany do ciała martwej kobiety w hotelu Hilton. Początkowo przełożeni chcą zablokować śledztwo, ale gdy się okazuje, że ktoś posiada zdjęcia z randki polityka z prostytutką (mężczyzna powiązany jest z prezydentem Mubarakiem), pozwalają majorowi na prowadzenie sprawy, by zdemaskował organizatora przestępczego procederu.

W Morderstwie w hotelu Hilton można znaleźć nie tylko elementy dramatu policyjnego, thrillera, ale i filmu noir. Fetyszami, które pobudzają męską wyobraźnię, są pieniądze, kobiety i władza. Wiele do powiedzenia ma też filmowy nastrój – umiarkowane tempo pozwala rozsmakowywać się w szczegółach akcji, w psychologicznym portrecie głównego bohatera, nikomu nie zaszkodzi też odrobina sentymentalizmu, gdy policjant zakochuje się w koleżance zamordowanej prostytutki. Osobnym bohaterem jest arabska metropolia przypominająca zachodnią. W cieniu wysokościowców pozostają wąskie handlowe uliczki i dzielnice biedy, które policjant przemierza swym zdezelowanym mitsubishi. Zbliżająca się do Kairu rewolta ożywia nerw opowiadania. W powietrzu czuć polityczną niepewność.

Choć miejscem akcji  Morderstwa w hotelu Hilton są ulice Kairu (a w zasadzie Casablanki, gdzie obraz był kręcony), film jest mocno okcydentalny. Tłumaczy to nazwisko szwedzkiego reżysera arabskiego pochodzenia Tarika Saleha znanego naszym kinomanom z surrealistycznej animacji Metropia oraz to że został wyprodukowany w Europie. Tarik Saleh pod płaszczykiem filmu kryminalnego dokonuje krytyki autorytaryzmu. Filarami egipskiego systemu są policyjna przemoc i służby specjalne. Demokrację, jak pokazuje Tarik Saleh, trzeba dopiero wywalczyć na ulicy.

Taki jest ten film. Bardzo na serio, choć brakuje w nim choć jednej wielkiej sceny, która by zapadła głęboko w pamięć.  Tych warunków nie spełnia, mimo reżyserskich ambicji, scena, gdy główny bohater dostaje się w ręce protestujących Egipcjan i grozi mu lincz, i gdy w tłumie doznaje moralnego przebudzenia. Osoby, które krytycznie podchodzą do konsekwencji arabskiej wiosny ludów dla światowego bezpieczeństwa (patrz: wojna w Syrii i napływ uchodźców do Europy), z pewnością nie zaakceptują politycznej wymowy obrazu Tarika Saleha. Pozostaje im zadowolić się sensacyjnymi walorami fabuły, a te są niebanalne.

Morderstwo w hotelu Hilton, Dania, Francja, Niemcy, Szwecja, thriller, scen. i reż. Tarik Saleh, w roli głównej Fares Fares, polska premiera: 1 grudnia 2017.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.