Po raz pierwszy w polskim tłumaczeniu ukazało się kilkadziesiąt utworów ukraińskich pisarek i poetek. W tomie zatytułowanym Modernistki. Antologia ukraińskiej prozy kobiecej okresu międzywojennego zgromadzono krótkie prozatorskie teksty piętnastu autorek, zarówno obywatelek II RP, jak i Rosji sowieckiej. Książka jest ważna także z ukraińskiego punktu widzenia, gdyż do tej pory na Ukrainie nie ukazał się tak obszerny wybór twórczości piszących pań.
Ukrainistka Ola Hnatiuk podkreśla we wstępie, że obecność pisarek w ukraińskiej literaturze lat 1918 -1944 była z jednej strony przemilczana przez męską część literackiego Parnasu, z drugiej zaś wymazywana przez twórców sowieckiego kanonu literatury ukraińskiej z powodów narodowościowych. Badaczka pisze, że sytuacja pisarek była bez porównania lepsza w dawnej Galicji Wschodniej należącej do II Rzeczpospolitej, niż w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, gdzie niepokorni pisarze trafiali w najlepszym razie do łagrów. Furtkę do badań nad pokoleniem ukraińskich pisarzy i pisarek debiutujących w latach między 1910 – 1920 i związanych z ukraińskim odrodzeniem narodowym zapoczątkowanym na przełomie XIX i XX w. otworzył Jerzy Giedroyc. Kierowany przez niego paryski Instytut Literacki wydał w 1959 roku zbiór tekstów ukraińskich pisarzy Rozstrzelane Odrodzenie. Do tej ważnej publikacji nawiązują wydane przez Instytut Badań Literackich PAN Modernistki.
Prezentowane pisarki działały na rzecz stworzenia nowoczesnego typu ukraińskiej kobiety. Epitet „ukraińskiej” nie jest przypadkowy, gdyż dla zdecydowanej większości feministek piszących w języku ukraińskim społeczne wyzwolenie kobiet równało się z narodowym o zabarwieniu nacjonalistycznym. Najdobitniej to widać w eseju Jakich nas pragniecie Ołeny Telihy, pisarki i krytyczki literackiej publikującej przed II wojną światową we lwowskim piśmie „Wistnyk”, redagowanym przez ideologa ukraińskich nacjonalistów Dmytro Doncowa, a od 1939 roku działającej w OUN-M.
Ołena Teliha analizuje upowszechnione w męskiej literaturze ukraińskiej typy bohaterek i dochodzi do wniosku, że nowoczesna Ukrainka nie powinna być ani niewolnicą pokornie oddającą się w jasyr, ani wampem, ani Amazonką, nie może być tylko stróżem rodziny i domowego ogniska, ale przede wszystkim stróżem „jedności, szczęścia i potęgi wielkiej rodziny – narodu”. Wg Telihy kobieta musi wychodzić ze swojego teremu (czyli pomieszczenia przeznaczonego wyłącznie dla kobiet) do „namiotu mężczyzny”, nie tylko po to, by „podnieść jego moc”, ale i by go hartować i przytrzymywać mu strzemię, gdy siada na koń do boju.
Jeśli chodzi o tematykę polityczną, to w utworach, które przeczytałem, nie znalazłem akcentów antypolskich, natomiast antyrosyjskie i antysowieckie owszem. Jedną z najbardziej zaangażowanych publicystek była Milena Łysiak-Rudnicka, która w latach 1928-1939 stała na czele Rady Głównej Związku Ukrainek we Lwowie, w latach 1928-1935 była posłanką na Sejm RP z ramienia Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowo-Demokratycznego (UNDO). W tekście Walka z bolszewizmem pisarka tak pojmuje wschodni komunizm:
Znane stwierdzenie Stalina: »Leninizm jest najwyższym osiągnięciem kultury rosyjskiej« w naszym rozumieniu oznacza: bolszewizm to wierzchołek barbarzyństwa moskiewskiego, to system na wskroś obcy i wrogi duchowi ukraińskiemu, to zniewolenie Ukrainy przez Moskwę. Dlatego nigdzie indziej na całej kuli ziemskiej linia demarkacyjna, która podzieliła ludzkość na dwa wrogie obozy: na świat narodowy i komunistyczny, nie przeszła tak mocno, tak głęboko, jak u nas.
U podłoża ostrości sformułowań Mileny Łysiak-Rudnickiej leżała świadomość, że w granicach II RP mieszkało wielu Ukraińców, którzy tęsknili za sowiecką Ukrainą ze stolicą w Charkowie, uważali ją za niepodległy państwowy twór, i to do nich głównie adresowała swój artykuł.
Z fikcji literackich najbardziej przypadło mi do gustu krótkie opowiadanie Nadii Surowcowej Śmierć bandurzysty. Surowcowa urodziła się w inteligenckiej rodzinie w Kijowie. Była sekretarzem misji ukraińskiej na konferencję pokojową w Wersalu w 1918 roku. Na emigracji w Austrii zaangażowała się w komunizm i po kilku latach wróciła na Ukrainę – stała się obywatelką Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nie uchroniło ją to przed prześladowaniami. W 1927 roku została aresztowana z powodu rzekomego szpiegostwa na rzecz polskiego i petlurowskiego wywiadu i najpierw trafiła do więzienia potem do łagrów. Na zesłaniu spędziła łącznie 30 lat. Śmierć bandurzysty opowiada o młodym i zadziornym muzyku, który po tym, jak trafił nad Morze Ochockie, stracił duszę, ale jeszcze nie bandurę i głos. Duszę, tenor i pieśń utracił dopiero wtedy, gdy wyszedł na wolność z kołymskiego baraku i trafił niby na wolność. Już nie żył, tylko zgrywał się, udawał prawdziwe życie. Wywiedziona z ukraińskiej tradycji postać bandurzysty zamyka w sobie los wszystkich ludzi kochających wolność i życie.
Kim były rzeczone modernistki? O dwóch już napisałem. Kobietami aktywnymi społecznie i politycznie, zaangażowanymi w ruch na rzecz praw kobiet; uprawiały wiele zawodów, były dziennikarkami, krytyczkami literackimi, tłumaczkami, nauczycielkami, podróżniczkami, jak Sofija Jabłonska, realizująca też filmy ze swoich zagranicznych peregrynacji. Kilka miało polskie korzenie, jak Hałyna Żubra, właściwie Helena Dąbrowska, córka Polaka i matki ze spolonizowanego ukraińskiego rodu szlacheckiego Kopysteńskich. Wychowała się w polskiej tradycji, ale porzuciła ją dla młodej ukraińskiej krwi.
A jakie stworzyły typy literackich bohaterek? Różne. „Dzika Ukrainka” Sofija Jabłonska w swoich podróżniczych miniaturach po Maroku przybiera rolę kogoś bardziej uprzywilejowanego od europejskich mężczyzn, osoby, przed którą świat arabski chętnie odsłania swoje tajemnice. Żydówka Eti w opowiadaniu Olhy Duczyminskiej ucieka z lwowskiego getta. Schronienia na wołyńskiej wsi udziela jej mimo wielkiego strachu znajoma z młodości. Janka w opowiadaniu Na ulicy Sofiji Parfanowycz jest prostytutką. Pierwszy jej chłopak należał do tajnej organizacji, ale zginął, bo był prowokatorem. Drugi był warszawskim „burżujem”. Odszedł od Janki na polecenie bogatych rodziców. Teraz sama chodzi po zaśnieżonych ulicach dużego miasta. Nad Wierą z opowiadania Bez steru Hałyny Orliwny zawisło fatum. Gdy śmierć zabiera jej kolejnego mężczyznę, kobietę przeklina wiejska społeczność. Te różne postaci łączy jedno: warkocze ich życia splatają się gęsto z przyrodą. „Jestem jak dojrzała wiśnia – kto mnie zerwie” – myśli o sobie płomienna Wiera. Zboże jak wspomnienie dzieciństwa daje schronienie Eti, a słoneczniki bohaterce tekstu Darji Wikonskiej siłę seksualną. Wszystkie są córkami Matki Natury uwikłanymi w Historię.
Modernistki. Antologia ukraińskiej prozy kobiecej okresu międzywojennego, Warszawa 2017.