Nanni Moretti ucieka spod dyktatu formy

Nanni Moretti w komedii Lepsze jutro dokonuje rozrachunku ze swoim życiem i sztuką filmową.

Mistrz włoskiego kina nakręcił film o powstawaniu filmów. To nic nowego. Utworów autotematycznych jest wiele, najgłośniejsze to Noc amerykańska Truffauta i Osiem i pół Felliniego. Powstał też przynajmniej jeden film o tym, jak wystawiać sztuki teatralne – Sposób na Szekspira Ala Pacino.

Wymienieni twórcy odczarowują sztukę filmową, czynią wyznanie: jesteśmy tylko sprytnymi kuglarzami. Choć trzeba przyznać, że Osiem i pół, do którego w największym stopniu nawiązuje Moretti w warstwie symboliki, przypomina baśń z pogranicza jawy i snu, z pogranicza życia i śmierci. W dziele Felliniego na granicy dwóch światów wędruje reżyser Guido. Już nie żyje, ale jeszcze nie umarł do końca, bo nie przeprowadził ostatecznego rozrachunku z samym sobą. Błąka się jak duch (podobnie Józio w Sanatorium pod Klepsydrą Hasa), spotyka się ze swoimi aktorami i kobietami, i coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze swojej twórczej bezsilności. Jego wędrówka umieszczona jest w oprawie sztuk cyrkowych i teatralnych. Historią Felliniego rządzi żywioł karnawału i południowej fiesty.

Lepsze jutro jest bardziej współczesne. Owszem i Moretti odtwarza świat dawnych cyrków (wątek węgierskich cyrkowców), ale nie ulega magnetycznemu, poetyckiemu urokowi Osiem i pół, tylko nowofalowemu rewolucjonizmowi. Odziera kino z magii i niezwykłości.

Moretti występuje na ekranie w swojej roli, czyli reżysera, pracującego nad filmem o działaczach włoskiej partii komunistycznej, goszczących węgierskich artystów cyrkowych. Jednocześnie aktywiści przeżywają dylematy z powodu inwazji Związku Sowieckiego na Węgry. Praca nad filmem wlecze się. Rzeczywistość wdziera się na plan filmowy. Aktorzy grają po swojemu, nie słuchają wskazówek reżysera, francuskiego producenta aresztuje policja, córka reżysera zakochuje się w podstarzałym Polaku, odchodzi od niego żona.

Reżyser mistrzowsko łączy rzekomy plan filmowy z rzekomym planem rzeczywistym. Widz jest zaskakiwany przeskokami z poziomu realizmu na poziom fikcji. Ale to zaskakiwanie sprawia mu wielką przyjemność, czuje rzadki rodzaj satysfakcji z tego, że jest oszukiwany.

Moretti ewokuje natomiast klimat nienachalnego komizmu. Sytuacja, gdy jako doświadczony reżyser przerywa młodszemu koledze po fachu kręcenie szablonowej sceny porachunków gangsterskich, trąci zabawną fanfaronadą. Reżyser wkracza na obcy plan, by udowodnić, że współczesna sztuka banalizuje i zafałszowuje śmierć, gdy tymczasem, jak w filmie Kieślowskiego Krótki film o zabijaniu, na który zresztą powołuje się bohater, wymyka się wszelkim kanonom przedstawieniowym i estetycznym.

Protagonista jest marudą, którego nie chcą już słuchać ani aktorzy, ani żona. Jest zbankrutowanym mentorem. Na szczęście, dostrzega on swoje minusy. Próbuje pozbyć się starych przyzwyczajeń i schematów myślowych. Kiełkuje w nim myśl, że życie liczy się tylko w najprostszych przejawach, liczy się przede wszystkim miłość. Dlatego reżyser zmienia zakończenie swojego filmu. Nie kończy go śmiercią, ale marszem swoich postaci. Tym zakończeniem chce powiedzieć, że współcześni artyści niepotrzebnie komplikują sprawy, powinni się ona zajmować nie projektowaniem czegokolwiek, nawet doskonałej przyszłości, jak to robiła niegdyś partia komunistyczna, ale podpatrywaniem dnia codziennego i szukaniem poezji. W pewnym momencie reżyser zaczyna tańczyć jak Greg Zorba. Zrywa więzy z ciężarem życia i konwencji filmowych. Ucieka spod dyktatu formy.

Nanni Moretti nie byłby sobą, gdyby nie manifestował swoich lewicowych poglądów. Film kończy się marszem jego bohaterów i innych postaci ku przyszłości. Zdobywczym marszem ludzi wolnych. W tej masowej scenie czuć lewicową propagandę. Nanni Moretti opowiada się w niej za demokratyzacją sztuki, za uwolnieniem jej od ideologicznych i rynkowych ograniczeń. Myśl ta nie jest świeża, ale w przypadku Morettiego brzmi bezpretensjonalnie.

Ocena: 4/6

Zdjęcie na górze: Nanni Moretti szuka szczęścia (kadr filmowy). Fot. materiały prasowe

Lepsze jutro (Il sol dell’avvenire), komediodramat 95 min, Włochy 2023, reż. Nanni Moretti, scen. Nanni Moretti i Francesca Marciano, w rolach głównych: Nanni Moretti, Margherita Buy, Silvio Orlando, dystrybucja kinowa Mayfly, premiera w polskich kinach: 8 marca 2024.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.