Polska opiekunka i szwajcarska rodzinka

Szwajcarska reżyserka Bettina Oberli interesująco rozwija w swym filmie „Moja cudowna Wanda” motyw młodej kobiety z „gorszej” części Europy, będącej z powodu swojej inności wyzwaniem dla bogatego zachodniego otoczenia.

Tą kobietą jest polska opiekunka Wanda pracująca w pewnej zamożnej zuryskiej rodzinie. Wanda jest dobrze zadomowiona u Szwajcarów, oni nawet ją lubią, w dziewczynie podkochuje się syn i sparaliżowany ojciec. Polka ma świadomość tego, że się podoba, ale głównie zależy jej na pieniądzach, gdyż w kraju ma na utrzymaniu dwóch synków, dlatego z zimną kalkulacją wykorzystuje tę sytuację. Wszystko przelicza na pieniądze, postępuje zresztą tak samo jak jej gospodarze.

Instytucja opiekunki „die Polin”, czyli Polki, cieszy się w Szwajcarii dobrą opinią. Bez naszych rodaczek, podobnie jak w Niemczech, padłby tamtejszy system opieki socjalnej. Zapowiedzią tak ujętego społecznego tematu są realistyczne zdjęcia w autokarze pełnym kobiet jadących do pracy w alpejskim państwie. Po zmęczonych twarzach widać, że są autentyczne, nieudawane. Polki za cenę ciężkiej pracy i wysokich zarobków często tracą kontakt z najbliższymi w kraju, nawiązują romanse z tubylcami. I o tym właśnie jest ten film. O kosztach życia na walizkach.

Po umiejętnie zrealizowanej autokarowej wizytówce przychodzi kolej na dramat rodzinny we wnętrzu luksusowej willi. Wanda elektryzuje swoją młodością i naturalnością wszystkich domowników, a najbardziej starszego pana. Gdy dziewczyna zachodzi w ciążę, dobrze poukładany świat szwajcarskiej rodziny zamienia się w psychodramę, a nawet farsę. Gospodyni, jej bezdzietnej córce i synowi puszczają nerwy, na wierzch wychodzą rodzinne tajemnice i konflikty.

Naszego widza może oburzać pokazanie prostytuującej się Polki (w tej roli Agnieszka Grochowska), ale Bettina Oberli nie oszczędza nikogo, przede wszystkim swoich rodaków. Widać to chociażby po scenie przyjęcia urodzinowego na cześć seniora. Przychodzą bogaci goście, tyle że przy stole brakuje najważniejszej osoby, czyli jubilata, bo mógłby swoją ułomnością zburzyć dobre samopoczucie uczestników spotkania, ich dobrostan.

I o tym przed wszystkim jest ten film, o mocno starzejącym się społeczeństwie, które nie chce zauważyć tego, jak kurczą się jego siły witalne, jak zapatrzone w dobrobyt i wygodne życie zapomina o niematerialnych wartościach. Nic nie jest w stanie wypełnić egzystencjalnej pustki bogatych ludzi, tylko wysoka temperatura uczuć – zdaje się twierdzić reżyserka tego interesującego dramatu.

Historia zbudowana jest z trzech aktów, każdy zaczyna się tak samo, czyli tym, jak Wanda wysiada w Zurychu z polskiego autokaru. Każdy akt jest maksymalnie udramatyzowany, emocje najbardziej ujawniają się w drugim i trzecim. Film byłby jednak o wiele bardziej udany, gdyby nie pewne zgrzyty. Reżyserce nie do końca udaje się łączenie poważnych tonacji z humorystycznymi, nie do końca umiejętnie wplata groteskę w realistyczny tok opowiadania, a puentowanie każdego konfliktu trąci zbytnią dydaktyką. Za mało w tej historii jest niedomówień. Wyłożenie wszystkich kart na stół zabija jej początkowy pikantny smak. Zakończenie sprowadza się do pobożnie życzeniowego hasła „kochajmy się bez względu na pochodzenie”, ale kto wie, może właśnie tego potrzebują dziś szwajcarscy widzowie, bo jak już się rzekło, ten film jest przede wszystkim o nich i dla nich.

W Mojej cudownej Wandzie najlepiej wypada wątek starszego pana, który dzięki temu, że nieoczekiwanie zostaje ojcem, odzyskuje zdrowie. Jego osoba symbolizuje lekarstwo, jakie powinno zaaplikować sobie bogate zachodnie społeczeństwo, by przetrwać duchowo i biologicznie. Po filmie Bettiny Oberli widać, że część tamtejszych elit jest świadoma trawiącego Zachód cywilizacyjnego kryzysu. Brzmi nieco górnolotnie, ale o Mojej cudownej Wandzie nie da się inaczej pisać.

Ocena: 3,5/6

Moja cudowna Wanda (Wanda, mein Wunder), Szwajcaria 2020, komediodramat (111 min), reż. Bettina Oberli, scen. Bettina Oberli i Cooky Ziesche, w rolach głównych: Agnieszka Grochowska, André Jung i Marthe Keller. Światowa premiera 15 kwietnia 2020; film jest grany okazjonalnie na różnych platformach streamingowych.

Na zdjęciu: André Jung i Agnieszka Grochowska. Fot. materiały prasowe

Drogi Czytelnikujeśli smakują Ci moje teksty, możesz postawić mi symboliczną kawę. DZIĘKUJĘ. (Kliknij w grafikę).:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

One comment

  1. Film pokazuje bardzo prawdziwie podejscie do nas na zachodzie a szczegolnie w niemieckojezycznych krajach.Chociaz seks z podopiecznym wypada slabo a nawet obrzydliwie. Film bywa zabawny momentami ,ogolnie czuje maly niesmak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.