„Anatomia upadku” i toksycznego związku

Justine Triet w swoim nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes dramacie filmowym „Anatomia upadku” powtarza wyrażoną już przez Otto Premingera w „Anatomii morderstwa” (1959) myśl: nie każdego zbrodniarza da się ukarać, gdyż jego czyn skrywa się za zasłoną wielu interpretacji. System sądowy jest bezradny wobec zawiłości ludzkiej duszy.

Anatomia upadku zbudowana jest na wzór rozsypanej układanki. Przede wszystkim nie pasują do siebie główni bohaterowie: małżonkowie Sandra i Samuel. Oboje rywalizują na polu literatury, tyle że Sandra wydaje kolejną książkę, a Samuel cierpi na kryzys twórczy. Sandra jest bardziej ekspansywna i wychodząca do świata, jej mąż natomiast ma naturę domatora, kogoś schowanego za obowiązkami gospodarza domu i głowy rodziny. To on bardziej opiekuje się synem, niż ona. Jednocześnie ma żal do żony, że nie reaguje na jego potrzeby i nie troszczy się o ich związek. Zarzuca jej egoizm.

Sandra ma dużo męskich cech. Składają się one na jej skomplikowaną osobowość. Kobieta jest biseksualna i nie unika romansów z innymi kobietami, czego świadomy jest mąż. Życie rodziny przypomina wulkan. Wybucha on na dużą skalę, gdy żona udziela wywiadu młodej dziennikarce. Podczas niego kokietuje dziennikarkę. Samuel w przypływie zazdrości puszcza głośną muzykę. Sandra przerywa wywiad. Co się dzieje później, nie wiadomo. Znamy tylko skutek: mężczyzna wypada z okna na ostatnim piętrze posesji i ginie na miejscu. Śledczy odrzucają wersję samobójstwa i oskarżają żonę o zamordowanie męża.

Fragmentaryczna narracja

Nawiążę do głośnego filmu sądowego Otto Premingera Anatomia zbrodni, który z powodzeniem można uznać za prototyp Anatomii upadku. Czołówka i plakat hollywoodzkiego filmu pokazują pokawałkowaną męską postać. Jej członki oddzielone są od korpusu, postać jest mocno zatomizowana. Nie wiem, czy ta wiele mówiąca grafika posłużyła francuskiej reżyserce jako inspiracja, ale podobieństwo jest widoczne: i jej narracja jest mocno fragmentaryczna i rozbita na wiele zaskakujących części. Opisywana rzeczywistość rozpada się, jednocześnie „pcha się” na ekran, eksploduje przed oczyma widzów odważnie zmontowanymi sekwencjami zdjęciowymi i audio. Nie jest już tylko strumieniem obrazów, ale czymś więcej: potopem wielu emocjonalnych bodźców mocno obciążających percepcję widzów.

Mimo że lewicowa reżyserka Justine Triet porusza modne tematy biseksualizmu, odkrywania swej tożsamości i zamieniania się w ofiarę, jej film ma charakter niebanalnego i głębokiego studium psychologicznego. Uznanie budzi wnikliwe badanie przez reżyserkę a zarazem scenarzystkę ludzkich wnętrz (widać, że przy pisaniu scenariusza korzystała z wiarygodnego życiowego materiału), jej dokopywanie się do najtajniejszych sfer psychiki, o których mówi się tylko na sesjach terapeutycznych. Ten film pokazuje biochemię toksycznego związku, opartego na rywalizacji i chorych ambicjach. W takim związku nie ma miejsca na współodczuwanie i empatię, na jakąś formę wyrzeczenia się swoich aspiracji, zrezygnowania z własnego „ja”, tylko na wyrafinowaną agresję i wojnę płci.

Wieloznaczność i kobiece majtki

Przywołam jeszcze raz Anatomię morderstwa; powstała ona wiele lat temu, ale jak na swój czas była bardzo odważnym filmem. W nim też odnajdziemy ducha niezgody na ówczesną rzeczywistość, wyrażoną m.in. tym, że na sali sądowej głośno mówi się o kobiecej bieliźnie. Preminger opowiada historię zamężnej kobiety zgwałconej przez właściciela baru i zemsty dokonanej przez jej męża, porucznika US Army. Ale tak naprawdę nie wiadomo, czy do rzekomego gwałtu w ogóle doszło, gdyż kobieta nie należy do niewiniątek. Otto Preminger opowiada swoją historię w stylu Hollywood lat 50. Ale i on nie domyka jej na wszystkie spusty, w pewnym momencie uchyla drzwi do spekulacji na temat, czy uniewinnienie gwałciciela było sprawiedliwe.

Filmy Otto Premingera i Justine Triet łączy jeszcze to, że immanentną cechą przedstawionej rzeczywistości jest wieloznaczność. Gąszcz dowodów, poszlak, zeznań, domysłów i prywatnych interesów uniemożliwia dotarcie do prawdy. Ta wielość odpowiada współczesnej medialnej wieży Babel. Upadek jednego filozoficznego i teologicznego porządku oraz wielkich narracji sprawił, że ludzie są wolni od jakichkolwiek zobowiązań wobec określonego systemu etycznego i wobec drugiego człowieka. Są nomadami coraz to nowych narracji, potrzeb i tożsamości, są skoczkami na szachownicy życia. Gdy Otto Preminger kręcił swój film pod koniec lat 50. XX wieku miał zaledwie przeczucie nadchodzących rewolucyjnych zmian w zachodniej kulturze (był zresztą ich orędownikiem), natomiast Justine Triet z pełną świadomością opisuje już dalekosiężne konsekwencje rewolucji. Jest analityczką rozkładu tradycyjnych ról społecznych i wzorców.

Ocena: 4,5/6

Anatomia upadku (Anatomie d’une chute), Francja 2023, dramat sądowy (150 min), reż. i scenariusz Justine Triet, w rolach głównych występują: Sandra Hüller, Milo Machado Graner, Swann Arlaud, Antoine Reinartz, premiera w polskich kinach: 23 lutego 2024.

Zdjęcie na górze: mężczyzna wypada z okna na ostatnim piętrze posesji i ginie na miejscu (kadr filmu). Fot. M2/materiały prasowe

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.