„Konklawe” Edwarda Bergera to piekielnie inteligentny thriller. Pokazuje wybór papieża, jak partię szachów. Do końca nie wiadomo, kto jest najmocniejszą figurą w tej rozgrywce.
Robert Harris, autor ambitnych thrillerów, głównie historycznych, nie ma prawa narzekać na kino. W ciągu ostatnich kilkunastu lat jego bestsellery były pięć razy przenoszone na duży i mały ekran, dwa z nich, Autor widmo oraz Oficer i szpieg, przez tak ważnego twórcę, jak Roman Polański. Do tej listy trzeba dopisać ostatnią ekranizację książki Harrisa Konklawe w reżyserii Edwarda Bergera, reżysera, który zdobył uznanie w świecie adaptacją powieści Ericha Marii Remarque’a Na Zachodzie bez zmian. Berger, reżyser o austriacko – szwajcarskich korzeniach, udowodnił nią, że potrafi panować nad skomplikowanym materiałem fabularnym, zaimponował też precyzyjnie zainscenizowanymi scenami oraz przejmująco odmalowanymi losami bohaterów.
Podobnie rzecz się ma z Konklawe. Po śmierci papieża zostaje zwołane konklawe. Na czele zgromadzenia kardynałów staje dziekan, angielski kardynał Thomas Lawrence (wybitna rola Ralpha Fiennesa). Pragnie on uczciwie pokierować wyborami, tak by papieżem został wybrany najlepszy kandydat, jego zdaniem powinien nim zostać postępowy kardynał. Ma trudne zadanie, gdyż kandydatów jest kilku, żaden z nich nie cierpi na skromność i brak ambicji, każdy uważa, że tylko on może ocalić Kościół.
Historia jest piekielnie inteligentnym thrillerem political fiction. Berger mistrzowsko mnoży znaki zapytania i operuje napięciem. Co chwila wychodzą na jaw niewygodne fakty z życia kandydatów, co powoduje zmiany w układzie sił. Wyborcza walka polega na zabieraniu sobie głosów, na zawiązywaniu doraźnych koalicji i podkopywaniu reputacji rywali. Emocje towarzyszące wyborowi nowego biskupa Rzymu kołyszą łodzią Chrystusa jak fale jeziora Genezaret.
Miejscem akcji są watykańskie wnętrza. Zamknięcie purpuratów w starych murach komplikuje intrygę. Są odcięci od świata. Nie mają dostępu do internetu i telefonów. Są skazani wyłączenie na siebie i, tu zdziwię moich Czytelników, zmarłego papieża. Co to oznacza? Bezimienny nieżyjący papież pozostawił po sobie ukryte wskazówki, na kogo należy głosować. Za pośrednictwem nieświadomych swojej roli wysłanników przekazuje je kardynałowi Thomasowi Lawrence’owi. On nie domyśla się, że zmarły wpływa na niego i na przebieg konklawe.
Jest to najcenniejszy wymiar filmu Bergera. Przypomina on konstrukcję Autora widmo. Nieżyjący gosthwriter też przemawiał zza grobu, głównie za pośrednictwem maszynopisu niedokończonej biografii premiera Wielkiej Brytanii, w którym ukrył tajemnicę swojego pracodawcy. Zaś kardynał Lawrence przypomina dziennikarza zagranego przez Ewana McGregora, drugiego autora widmo, który rozwiązuje zagadkę śmierci swojego poprzednika. W obu tych filmach rzeczywistość ma charakter szachownicy. W tej partii może być tylko jeden zwycięzca, ale do końca nie wiadomo, czy będzie nim ten, na kogo stawiamy.
Bardzo ważna jest wizualna strona. Dominujące purpura, czerń, biel i błękit tworzą iluzję świata ustalonych od wieków hierarchii i rytuałów. Uporządkowane kadry tworzą iluzję ładu (kolejne podobieństwo do szachownicy). Berger wyczulony jest na każdy szczegół. Operuje nim w celu lepszego scharakteryzowania postaci i podbicia napięcia. Przestrzenne, wielkie wnętrza „połykają” kardynałów. Sugerują ich podporządkowanie wielkiej instytucji.
W tym miejscu trzeba przejść do politycznej wymowy produkcji. Została ona nakręcona z liberalno – laickiej perspektywy i wpisuje się w aktualny spór toczony między katolickimi progresistami a konserwatystami. Pod pozorem wierności Chrystusowi przemycane są hasła „tolerancji” i „różnorodności”. Każdy widz sam sobie musi odpowiedzieć, czy przedstawione w tej historii aksjologia i teologia mają coś wspólnego z Ewangelią i katechizmem Kościoła. Bez wątpienia Konklawe jest filmem dla widzów potrafiących myśleć wbrew obiegowym hasłom.
Ocena: 5/6
Konklawe (Conklave); Wlk. Brytania, USA 2024; thriller (120 min); reż. Edward Berger; scen. Peter Straughan; w rolach głównych: Ralph Fiennes, Stanley Tucci, John Lithgow; dystrybucja: Monolith Films; premiera w polskich kinach: 8 listopada.
Zdjęcie na górze: Bardzo ważny jest wizualny wymiar filmu. Fot. Monolith Films