Poważny ton Françoisa Ozona

To co niewidoczne i co pozostaje w sferze domysłu przynosi największą satysfakcję z seansu dramatu Françoisa Ozona „Kiedy nadchodzi jesień”.

Kinomani, którzy znają filmy francuskiego twórcy, będą trochę zaskoczeni poważną tonacją jego najnowszego tytułu (choć gwoli prawdy trzeba przyznać, że pojawił się on już w takiej produkcji, jak Dzięki Bogu). Nie znajdą w nim elementów pastiszu oraz erotycznej zabawy, znajdą natomiast częste dla niego wątki homoseksualne i elementy prowokacji wobec tradycyjnej moralności.

Historia zaczyna się mało obiecująco. Dwie starsze mieszkanki pewnego podparyskiego miasteczka idą na grzyby. Następnie jedna z nich, Hélène, przyrządza potrawę dla córki przybyłej z synkiem z Paryża. Niestety, źle przebrała grzyby, wśród nich znalazły się trujące i córka trafia do szpitala. Incydent pogarsza fatalne od lat stosunki między kobietami.

François Ozon zręcznie wciąga widzów
w pozornie banalną historię

Film pozostałby bez echa, gdyby nie wspaniała rola dystyngowanej Hélène Vincent w roli Michelle oraz zasadzki, jakie zastawia na widza reżyser. François Ozon zręcznie wciąga widzów w pozornie banalną historię nie stosując żadnych efektownych chwytów, pozoruje natomiast Bressonowski powolny styl opowiadania i Bressonowską umiejętność budowania dramatu bez nadmiaru dramatyczności. Za przedstawionymi oszczędną kreską wydarzeniami i związkami między osobami kryje się wiele zagadek. Dlaczego córka nie cierpi matki? Dlaczego Michelle pomaga synowi swojej przyjaciółki, który dopiero co wyszedł z więźnia? Co wydarzyło się w paryskim mieszkaniu córki Michelle w trakcie odwiedzin Vincenta? Czy popełniła samobójstwo, czy też ktoś jej w tym „pomógł”?

Z postępem akcji pojawia się dreszczyk napięcia i coraz więcej pytań. Poznanie odpowiedzi na nie przynosi wiele przyjemności, tyle że najważniejsze pytanie pozostaje otwarte, gdyż do końca nie wiadomo, jak zginęła córka głównej bohaterki. François Ozon budując intrygę nie przekracza jednak granicy między mieszczańskim kryminałem a thrillerem. Nie podsyca sztucznie napięcia, tylko każe śledzić uważnie zdarzenia i wyciągać z nich wnioski.

Jak się rzekło, Hélène Vincent stworzyła elegancki obraz starzenia się i nieprzemijającej miłości matki do dziecka. To jedyny aspekt tej historii, który nie budzi wątpliwości. Pojawiają się one natomiast w związku z uproszczoną interpretacją ewangelicznej postaci Marii Magdaleny, na jaką pozwala sobie reżyser, oraz z wyrażonym przez niego poglądem, że zło może zamienić się w dobro. François Ozon prezentuje motyw śmierci, która przynosi korzyści wielu osobom.

Ocena: 4/6

Kiedy nadchodzi jesień, Quand vient l’automne, Francja 2024, dramat (122 min), reż. i scen. François Ozon, w rolach głównych Hélène Vincent i Josiane Balasko; dystrybucja w Polsce Aurorafilms; polska premiera w kinach: 25 stycznia 2025.

Zdjęcie na górze: Wspaniała rola dystyngowanej Hélène Vincent w roli Michelle. Fot. Materiały prasowe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.