Danny Boyle udowadnia po raz kolejny, że czuje kino wszystkimi zmysłami. Szkoda tylko, że nakręcił antychrześcijański film.
Brytyjczyk Danny Boyle to wielkie nazwisko kina światowego. Zabłysnął w latach 90. ub. wieku dwiema produkcjami Płytki grób i Trainspotting. Eksplodowały one czarnym humorem, groteskową makabrą, surrealizmem, a drugi tytuł nawet g…nem (kultowa scena nurkowania jednego z bohaterów w klozecie w poszukiwaniu narkotyków). Talent Boyle’a szybko docenili Amerykanie. Nakręcił dla nich kilka filmów, ale najlepszymi cały czas pozostają zrealizowane pod brytyjska flagą, m.in. 28 dni później i Slumdog. Milioner z ulicy.
28 dni później z 2002 roku wskrzesił prawie że martwy gatunek horrorów o zombie. Danny Boyle nadał historii napisanej przez Aleksandra Garlanda postapokaliptyczny charakter. Wielkie wrażenie robią do dziś ujęcia pustego Londynu wykonane przed zmierzchem, podczas tzw. godziny wilka. Czerwone słońce odbijające się w budynkach parlamentu i wieży zegarowej Elisabeth Tower głęboko zapadają w pamięć.
Film w pewnym sensie był wizjonerski. Na dziesięć lat przed pandemią opowiadał o wielkiej, wyludniającej miasta zarazie, spowodowanej przez zmutowane wirusem furii szympansy. Obrazy pustych świątyń konsumpcji, hipermarketów, porzuconych dóbr oraz zdeformowanych ludzkich ciał polujących na żywych ludzi nadal stanowią ostrzeżenie przed wyczerpaniem się kapitalizmu.
Danny Boyle uprawia
kino totalne
Danny Boyle wrócił do apokaliptycznego tematu filmem 28 lat później (pod drodze był 28 tygodni później hiszpańskiego reżysera Juana Carlosa Fresnadillo, można więc mówić o serii). Historia nosi kostium baśni o dojrzewaniu w stylu New Age. Kilkunastoletni Spike żyje na szkockiej wyspie z rodziną i małą społecznością otoczoną drewnianą palisadą przed zarażonymi. Pewnego dnia ojciec zabiera syna na ląd w podróż inicjacyjną. Chce, by sprawdził się jako mężczyzna. Spike wychodzi zwycięsko z próby, ale traci zaufanie do ojca, gdy zdradza jego matkę.
Łatwo nabrać się na tę historię w tym sensie, że początkowo obiecuje pochwałę konserwatywnych wartości. Sceneria romantycznych szkockich zamków i odludzi sugeruje powrót do czasów rycerskich. Nic podobnego. W dalszej części akcji chłopiec znajduje zastępczy autorytet w postaci odrzuconego lekarza, wyznającego kult śmierci i wiarę w eutanazję. Pojawiają się nawet pogańska replika chrześcijańskiego ołtarza z czaszką w pseudo monstrancji i odwrócony krzyż na szyi jednego z bohaterów. Można śmiało napisać, że światopoglądowo historia jest zwodnicza.
Pod względem artystycznym Danny Boyle udowadnia po raz kolejny, że czuje kino wszystkimi zmysłami. Uprawia kino totalne, jeśli chodzi o efekty dźwiękowe, wizualne, inscenizacyjne, montażowe i emocjonalne. Pomagają mu w tym specjaliści od efektów specjalnych, a przede wszystkim operator Anthony Dod Mantle, który zdobył Oscara za Slumdoga Boyle’a. Autor zdjęć czyni cuda, by filmowanej rzeczywistości nadać nadrealistyczny wymiar. Twórczo operuje cyfrowymi kamerami zarówno filmując pejzaże, jak i bliskie plany i wnętrza.
Jest jeszcze jedna ważna cecha sztuki filmowej Danny’ego Boyle’a. W inteligentny sposób odwołuje się on do początków kina jako sztuki jarmarcznej, stosując takie stare figury, jak „ratunek przychodzi w ostatniej chwili”. Umiejętnie operuje też szokiem, kontrastami i zaskoczeniem.
Ocena: 4/6
28 lat później (28 Yers Later), Wielka Brytania, USA 2025; horror (126 min); reż. Danny Boyle, scen. Alex Garland; w rolach głównych Jodie Cormer, Aaron Taylor-Johnson, Ralph Fiennes; dystr. w Polsce Sony Pictures, premiera w polskich kinach: 20 czerwca 2025.
Podpis zdjęcia czołówkowego: Chłopiec znajduje zastępczy autorytet w postaci odrzuconego lekarza, wyznającego kult śmierci i wiarę w eutanazję (kadr). Fot. materiały prasowe