Charlize Theron wchodzi do akcji [Recenzja]

W 1989 roku padł mur berliński, a rok później weszły do kin Nikita Luca Bessona i Dzikość serca Davida Lyncha, dwa bardzo ważne obrazy dla postmodernistyncznej rewolucji w sztuce filmowej. Wydarzenia tylko pozornie ze sobą niepowiązane, bo w obu chodziło przecież o wybór wolności – politycznej i artystycznej. A dziś możemy oglądać oddający im hołd film Atomic Blonde.

Charlize Theron gra agentkę MI6, wysłaną do Berlina wschodniego z misją zdobycia listy podwójnych agentów STASI w szeregach zachodnich służb. Spis chce sprzedać Zachodowi enerdowski agent Spyglass. Na miejscu super   dziewczynie pomaga as brytyjskiego wywiadu (a z czasem rywal) Percival, do paczki wchodzi francuski szpieg płci żeńskiej Delphine Lasalle, wszystkich ścigają towarzysze z KGB, a na ulicach gromadzą się tłumy berlińczyków w proteście przeciw komunistycznym władzom.

Ekranowa historia została wygenerowana na podstawie powieści graficznej The Coldest City pióra Antony’ego Johnstona i z grafiką Sama Harta, stąd jej komiksowa, wyrafinowana koncepcja wizualna. W opowieści wszystko jest przerysowane i wystylizowane; erupcja pomysłów i efektów specjalnych „wali po oczach”. Potok bodźców byłby nie do wytrzymania, gdyby nie ironiczny cudzysłów, umowny styl narracji, odsyłający przede wszystkim do amerykańskiego postmodernizmu, który już ponad 30 lat temu podważył w kinie przeźroczysty styl opowiadania na rzecz zabawy formą. Wiele kadrów budzi skojarzenia z kinem noir i niemiecką nową falą. Są też odniesienia do konkretnych filmów. Scena, gdy Charlize Theron przebija się przez kinowy ekran, na którym wyświetlany jest Stalker Tarkowskiego, odsyła do Tajemnicy morderstwa na Manhattanie Woody Allena. Uznanie budzi nowatorska synchronizacja ścieżki dźwiękowej z montażem dynamicznych sekwencji walk i pościgów. Bomba! Oszałamiający jest też punkt kulminacyjny zrealizowany w wypłowiałych, socjalistycznych zdjęciach, w kolorystyce jakby wprost zaczerpniętej z peerelowskich filmów. Przez kilka dobrych minut oglądamy, jak Charlize Theron  pod dyktando reżysera kaskadera Davida Leitcha masakruje – brawo! – rosyjskich agentów. Sekwencje są bardzo drastyczne, daleko im do romantyzmu walk w filmach Johna Woo.

Chciałoby się rzec: stary dobry postmodernizm. Istotnie. Pierwsze sygnały stylistycznej zmiany w kinie, polegające na wezwaniu do beztroskiej, bezideowej zabawy, wypuściły w połowie lat 80. ub. wieku takie filmy jak Harry Angel, Kto wrobił królika Rogera, Mona Lisa czy Blue Velvet. Na początku lat 90., gdy po upadku komunizmu wszystkim wydawało się, że Zachód na długo chwycił byka za rogi, David Lynch zdobył Złotą Palmę w Cannes za Dzikość serca, a cudowne dziecko francuskiego kina Luc Besson wykreował Nikitę, narkomankę walczącą w szpilkach z zastępami policjantów. W 1991 roku bracia Coen nakręcili kafkowski w stylu Barton Fink o twórczych cierpieniach młodego scenarzysty, aż wreszcie nadszedł 1994 rok, ów rok, w którym Quentin Tarantino zdobył Oscara za oryginalny scenariusz Pulp Fiction. Oglądałem ten film w pełnej sali, po seansie widownia wychodziła nieco zdezorientowana, bo nie wiedziała, jak ugryźć tego hot doga: potraktować film jako totalny wygłup czy coś więcej. W tym samym roku Oliver Stone wypuścił na wolność swoich Urodzonych morderców i  przez światowe kina przeszła uderzeniowa fala filmów odważnych, barbarzyńskich, zwariowanych, widowiskowych. Aż ludzie zaczęli pluć tym popcornem i fala opadła.

Na Atomic Blonde nuda was nie zeżre. Film dostarcza niesamowitej rozrywki, ale ja mimo wszystko poszukałbym w nim  jakiejś „ideologii”. Znajduję ją w konstrukcji głównej bohaterki. Charlize Theron mimo swoich ponad 40 lat dalej jest młoda i wystrzałowa, ucieleśnia typ kobiety wyzwolonej i biseksualnej, dla której kultura nie jest źródłem cierpienia ani wyzysku, ale wiecznej młodości i seksualnej atrakcyjności. Biologia zostaje tu wydatnie wspomożona przez chodzenie na siłownię, do salonów odnowy biologicznej i piękności. Charlize Theron  spektakularnie ucharakteryzowana na wokalistkę grupy „Blondie” Deby Harry tworzy współczesną ikonę wolności. Czy pozytywnej, to już inna rzecz.

Atomic Blonde, USA, kino akcji, reż.: David Leitch, w rolach głównych: Charlize Theron, James McAvoy, Eddie Marsan, polska premiera: 28 lipca 2017.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.