Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej popularyzuje w swoich wydawnictwach i na gadżetach różne wzory tradycyjnych haftów, m.in. motyw serca lasowiackiego. Wizerunek czerwonego serca, z którego wyrastają kwiaty, rodzi pozytywne skojarzenia i ma potężny potencjał znaczeniowy, co zaczyna już wykorzystywać popkultura np. przy okazji walentynek. Dobrze by się stało, gdyby serce weszło do ogólnokrajowej ikonografii, jak np. motywy podhalańskie czy kujawskie, i promowało nasze województwo.
Serce lasowiackie należy do skarbnicy kultury ludowej mieszkańców terenów rozpościerających się w widłach Wisły i Sanu, czyli dawnej Puszczy Sandomierskiej. Wyraża szczerą miłość i wierność. O jednej z legend zasłyszanych od ludowej artystki Babci Hanki, tj. Anny Rzeszut, mówi etnograf Justyna Niepokój-Gil z kolbuszowskiego skansenu:
– We wsi Dąbrowica mieszkała Marysia, córka sławnego na okolicę kowala Brylskiego. Zakochała się z wzajemnością w Antku. Gdy chłopak szedł na flis, zawiesiła mu na szyi serce wykute przez jej ojca. W okolicy rozeszła się wieść o tej wielkiej miłości, a serce jako znak przywiązania zakochanych haftowały panny na chusteczkach darowanych swoim kawalerom, a hafciarki na lnianych koszulach.
Kanoniczny wzór serca jest czerwony na jasnym tle, co wynika z tego, że było haftowane na płótnie lnianym, wybielonym. Drugi haft to czarne lub brązowe serce na tle w kolorze lnu. Hafty z sercem nosiły młode kobiety na klatce piersiowej na koszuli, czasem też na widocznym rogu chusty.
– Czerwony haft był przypisany pannom i młodym mężatkom. Natomiast znakiem mężatek w lasowiackiej kulturze było to, że nosiły czarne hafty na lnianym stroju i chustę czepcową, a panny nie miały chusty. Gdy szło się do kościoła czy na wesele, można było rozpoznać, kto jest panną, a kto mężatką. Z tym że młode mężatki nie od razu ubierały się w stroje z czarnym haftem, bo potrzebowały czasu na ich wykonanie – wyjaśnia Justyna Niepokój-Gil.
Motyw serca w haftach lasowiackich jest stosunkowo młody. Najpierw, na początku XX w. i w okresie międzywojennym, pojawił się jako element motywów roślinnych na strojach kobiet lasowiackich z rejonu mokrzyszowsko-grębowskiego, czyli graniczącego na północy z Wisłą. W późniejszych latach, już po II wojnie światowej, wyodrębnił się na tym terenie jako osobny motyw zdobniczy. Mówi etnograf Jolanta Dragan z kolbuszowskiego skansenu:
– Bardzo się upowszechnił zaraz po wojnie. Stał się motywem wiodącym dzięki geniuszowi pani Marii Kozłowej, nieżyjącej najbardziej znanej twórczyni lasowiackiej, uhonorowanej wieloma nagrodami poetki, pisarki, plastyczki, folklorystki. Prawdopodobnie Maria widziała przed wojną serce u swojej matki, ale to są tylko moje dywagacje. Miałam szczęście znać panią Kozłową. Pamiętam, jak zawsze mówiła, że serce to jest bardzo ważne dla jej społeczności, bo lasowiackie serce jest zawsze bardzo dobre dla ludzi. Niech ono będzie na wierzchu, tak jak lasowiacy mają serce na dłoni. Powtarzam jej słowa. Nie widzę niczego niewłaściwego w tym, że ten motyw stał się przewodni. Tyle że trzeba pamiętać, że tradycyjnymi motywami haftu lasowiackiego były motywy roślinno-geometryczne, czyli np. ślimacznice i wilcze zęby. Pojawienie się na początku lat 50. serduszka, ale nie jako motywu wiodącego, odnotowali etnografowie, którzy pracowali na tym terenie pod kierunkiem prof. Romana Reinfussa. Zawdzięczamy im wiele rysunków i naukowych obserwacji.
Maria Kozłowa przeżyła nie tylko traumę wojny, ale i wysiedlenie w 1969 roku z rodzinnej wsi Machów, na obszarze której i pobliskiego Jeziórka powstała kopalnia siarki.
-Pamiętam, jak Maria Kozłowa jako staruszka wspominała z żałością, sentymentem i z dużym smutkiem rodzinną wieś. Pisała wiersze na temat Machowa. Na rok przed jej śmiercią był kręcony film na temat utraty rodzinnych stron i korzeni przez machowiaków i pani Kozłowa została przywieziona do skansenu. Wprowadziliśmy ją do dużej izby chałupy z Cierpisza, która miała być najbliższa jej rodzinnej wsi. Weszła do niej i usiadła przy piecu, i wypowiedziała: „Ja jestem w domu”. Zaczęła odżywać, była szczęśliwa, bo na chwilę przeniosła się do swojego domu – opowiada Jolanta Dragan.
Maria Kozłowa założyła Regionalny Zespołu Pieśni i Tańca „Lasowiak”. Artystka była obdarzona wielką wyobraźnią plastyczną, którą wykorzystywała przy malowaniu tradycyjnych dywanów, będących rodzajem makat na sztywniku lub malowanek na papierze pakunkowym, używanych do dekoracji wnętrz domów wiejskich i małomiasteczkowych. Dzięki niej w Machowie powstał ośrodek malarski, w którym uczyła młodych malarstwa i kompozycji. W 1969 r. artystka musiała przeprowadzić się do Baranowa Sandomierskiego, później Tarnobrzega. W Baranowie Maria Kozłowa założyła zespół obrzędowy „Lasowiaczki”, na strojach którego znalazł się też m.in. motyw serca lasowiackiego, który był i do dziś jest propagowany przez członkinie zespołu, np. Annę Rzeszut, Zofię Wydro czy Barbarę Sroczyńską.