Francuskie déjà vu. Recenzja filmu „Do zobaczenia w zaświatach”

Podczas seansu filmu Do zobaczenia w zaświatach towarzyszyło mi déjà vu, przeświadczenie, że zetknąłem się już kiedyś z opowiadanymi zdarzeniami. Nakładały mi się obrazy stare i nowe, nawzajem uzupełniały i wzmacniały. Filmowe widowisko Alberta Dupontela rozwijało się w mojej głowie w wielki  XIX-wieczny sen o szlachetnych prostaczkach uciskanych przez pazernych i złych burżujów.

Do zobaczenia w zaświatach zdobył we Francji dwumilionową widownię. Film powstał na podstawie powieści o tym samym tytule Pierr’a Lemmaitre, nagrodzonej w 2013 roku Grand Prix Nagrody Goncourtów, która w tym roku doczekała się kontynuacji pod tytułem Barwy ognia. Książka i film opowiadają o dwóch przyjaciołach z okopów I wojny światowej, artyście i księgowym. Malarz Edward Péricourt w ostatnich dniach wojny traci część twarzy. Dzięki determinacji przyjaciela Alberta Maillarda nie załamuje się, wraca do rysowania, a nawet wykorzystując powojenne patriotyczne nastroje organizuje oszustwo z pomnikami w hołdzie poległym żołnierzom. Naigrywa się z patriotycznych uniesień rodaków odpalając pacyfistycznego szampana.

Pierwsze déjà vu odsyła do romantycznych zbuntowanych bohaterów z powieści ojca i syna Dumasów, Wiktor Hugo  oraz Eugeniusza Sue. Edward Péricourt jest człowiekiem o tajemniczej tożsamości. Oszpeconą twarz zakrywa wykonanymi przez siebie fantazyjnymi maskami. Jest bohaterem przeklętym, z odciśniętym na ciele jakimś mrocznym fatum, skazanym na heroiczny bunt wobec społeczeństwa.

Ale najważniejsze odwołania noszą tytuł filmu Pierre’a Jeunneta Bardzo długie zaręczyny (2004) z Audrey Tautou w roli dziewczyny odnajdującej po wielu latach swojego rzekomo poległego na wojnie ukochanego. Bardzo stylowe, wzorowane na obrazie  Jeunneta przedstawienia frontu oraz powojennej Francji nie przez przypadek znalazły się w filmie Alberta Dupontela, gdyż występował on w Bardzo długich zaręczynach. Oprócz scenografii i inscenizacji  retro  znajdziemy u Dupontela motyw cudownego powrotu do świata żywych. Całość byłaby za bardzo nadmuchana, gdyby nie łotrzykowskie wątki – obaj druhowie, by po wojnie nie umrzeć z głodu, chwytają się różnych oszustw – oraz nieco surrealistyczny komizm. Co mi do końca nie odpowiada, to to, że reżyser z chłopięcą beztroską głosi pochwałę pacyfizmu i absolutnej wolności jednostki, jej prawo do dokonywania własnych, wbrew społecznym zakazom wyborów. Zaprezentowana wizja człowieka samodzielnie kreującego swój los zdecydowanie wyrosła na gruzach bastylii.

Do zobaczenia w zaświatach (Au revoir là-haut), Francja, Kanada 2017, przygodowy (117 min), reż. Albert Dupontel, w rolach głównych: Nahuel Pérez Biscayart, Albert Dupontel , Laurent Lafitte, polska premiera: 17 sierpnia 2018.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.