Dramat irańskiego reżysera Mani Haghighi ma charakter baśniowy. Splata się w nim perska umiejętność opowiadania skomplikowanych historii z zachodnią fantastyką.
Mani Haghighi należy do grona takich irańskich twórców, jak Asghar Farhadi i Abbas Kiarostami, którzy dyskontują sukces swoich pierwszych, rodzimych tytułów, pracując dla zachodnich producentów, głównie francuskich. Ich filmy cechuje rozbudowana fabuła, częstokroć wzbogacona o element zagadki, twórcze nawiązywanie do europejskiej i hollywoodzkiej tradycji kina oraz tematyka rodzinna. Filmy tych reżyserów są zazwyczaj wielowątkowe i mają rozbudowaną dramaturgię. Twórcy ci często stawiają pytania o miejsce kobiety w islamskim społeczeństwie, pokazują napięcie między tradycyjnymi społecznymi rolami.
Tak też się dzieje w przypadku dramatu Mani Haghighiego Między lustrami. Opowiada on historię dwóch małżeństw. Małżonkowie są do siebie bliźniaczo podobni, ale nie są biologicznymi bliźniakami. Mają różne charaktery i inną pozycję społeczną. Mimo tego krzyżują się ich drogi, dochodzi między nimi do konfrontacji postaw, wyznawanych wartości, takich jak wierność małżeńska i szacunek dla drugiej osoby. Bohaterowie nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Zachowują się, jakby byli elementem planu napisanego przez siłę wyższą. Jakieś fatum drwi sobie z nich.
Między lustrami nazwę wielkomiejską baśnią. Takiego określenia użyłem po raz pierwszy recenzując film Paolo Genovese Pierwszy dzień mojego życia. Skłoniła mnie do tego filmowa przestrzeń wielkiego, współczesnego miasta oraz nieprawdopodobieństwo, wręcz fantastyczność umiejscowionych w niej zdarzeń.
Sięgając w głąb historii kina, takie cudowne elementy znajdziemy w głośnych swego czasu amerykańskich produkcjach Miasto aniołów Brada Silberlinga i Michael Nory Ephron. Chodziło w nich nie tylko o zaspokojenie potrzeb współczesnego widza na odrobinę cudowności w mocno zmaterializowanym świecie, ale także na wprowadzenie widza w zadumę nad nieoczywistością materii życia. Tym celom służył świadomie użyty stylistyczny kicz, odrobina poezji i naddatek emocji.
Fantastyka w Między lustrami ma mroczny posmak motywu sobowtóra, a ściślej ujmując Doppelgängera (podwójnego wędrowca), czyli fikcyjnego ducha bliźniaka, który kroczy razem z nami nie rzucając cienia i negatywnie wpływa na nasze losy, choćby przez to, że widzimy w nim nasze idealne odbicie, któremu chcemy za wszelką cenę dorównać.
Sobowtóra swojego męża dostrzega instruktorka prawa jazdy Farzaneh. Podąża za nim. Gdy Farzaneh widzi go z nieznaną kobietą, zaczyna podejrzewać swojego męża o zdradę. Sytuacja jest o tyle trudna, że Farzaneh jest w ciąży, którą źle znosi.
Najmocniejszymi stronami filmu Maniego Haghighi jest świetna gra aktorska Taraneh Alidoosti i Navida Mohammadzadeha, wcielających się w dwa silnie skontrastowane typy osobowości, a także zaskakujące zwroty akcji oraz ewokowanie magicznej aury poprzez umowną, malarską inscenizację planu zdjęciowego. Rozczarowuje natomiast ciągle padający deszcz w Teheranie. Jego symbolika szybko się wyczerpuje. Na szczęście sama historia nie przypomina „lania wody”.
Reżyser nawiązując do motywu Doppelgängera chciał nie tylko opowiedzieć historię dwóch małżeństw, ale także zobrazować sytuację irańskiego społeczeństwa rozdartego między tradycją a nowoczesnością, a także swoją artysty, żyjącego na styku dwóch kultur, irańskiej i zachodniej. Maniego Haghighi odczytuję w tym filmie jako wędrowca szukającego dla siebie nowej tożsamości w globalnej, nowoczesnej kulturze.
Ocena: 4/6
Zdjęcie na górze: Taraneh Alidoosti w świetnej, podwójnej roli. Fot. materiały dystrybutora
Między lustrami (Tafrigh; Subtraction), Iran, Francja 2022, dramat 107 min, reż. Mani Haghighi, scen. Mani Haghighi i Amir Reza Koohestani, w rolach głównych: Taraneh Alidoosti i Navida Mohammadzadeha, premiera w polskich kinach 23 marca 2023. Film jest grany na platformach streamigowych.