„Fremont” w kolorach smutku

Na planie zrealizowanego w Stanach Zjednoczonych filmu irańsko – brytyjskiego reżysera Babaka Jalali unosi się delikatna mgiełka poezji, humoru i melancholii.

Babak Jalali spędził dzieciństwo w północnym Iranie, po opuszczeniu kraju zamieszkał w Londynie, gdzie ukończył reżyserię. Mimo pochodzenia kręci filmy nie o Irańczykach, ale Afgańczykach. Reżyser deklaruje w wywiadach, że czuje wobec nich wstyd i poczucie winy, gdyż był świadkiem ich złego traktowania przez władze Iranu. Swoimi filmami oddaje im sprawiedliwość, swoją inność zamienia na jeszcze większą – afgańską. Wszystkie swoje dzieła, łącznie z czwartym Fremontem, nakręcił przy udziale aktorów amatorów i małych, niezależnych producentów.

Jest to historia dziewczyny afgańskiej o imieniu Donya, która mieszka w największym afgańskim skupisku w USA, w kalifornijskim mieście Fremont, i pracuje w San Francisco w chińskiej fabryczce ciastek z wróżbami. Donya nie czuje się dobrze w Ameryce. Doskwiera jej bezsenność z powodu samotności i braku miłości. By jej zaradzić, idzie do psychiatry, który podczas terapii odwołuje się do powieści Jacka Londona „Biały Kieł”.

Film czaruje galerią
zdziwaczałych postaci

Urwane w tym miejscu streszczenie może zniechęcać, gdyż sugeruje kolejny tytuł o problemach pokolenia Z. Ale Fremont nie należy do tej kategorii. Bliżej mu do filozofujących filmów Jima Jarmuscha, w których pod fabularnym „nic niedzianiem się”, pod pozornie banalnymi dialogami i mało atrakcyjnymi kadrami ukrywa się potężny ładunek czułości dla człowieka.

Historia Babaka Jalali wymyka się łatwym klasyfikacjom przybierając postać duchowej przypowieści o odkrywaniu siebie samego, o konieczności porzucania starego „ja” oraz o sztuca zadzierzgania nowych więzi. Film czaruje galerią zdziwaczałych postaci, dialogami mądrzejszymi od niejednych książkowych oraz wyciszoną grą aktorską Anaiti Wali Zady, rzeczywistej afgańskiej uchodźczyni. Trzeba też wyłuskać charakterystyczną rolę komika stand – upowego Gregga Turkingtona w roli psychiatry i podobnego do Jamesa Deana Jeremy Allena White w roli mechanika samochodowego.

Wbrew tytułowi nie poznajemy miasta Fremont. Reżyser pokazuje epizodycznie jedynie San Francisco i bezimienny kawałek kalifornijskiej prowincji. To świadomy wybór. Babak Jalali skupia się natomiast na ludziach filmowanych w nieciekawych wnętrzach i na tle rozmydlonego drugiego planu. W bohaterach odbija się prawdziwy charakter Ameryki, kraju pełnego ludzi skazanych na szukanie szczęścia po omacku. Według Babaka Jalali Amerykanie, przynajmniej ci przez niego pokazani, są wewnętrznymi imigrantami z powodu swojej samotności.

„To smutny i piękny świat” – powiedział kiedyś Jim Jarmusch. Jego słowa doskonale oddają charakter świata przedstawionego Fremont. Jest on tyleż nudny i banalny, co lirycznie wzniosły.

Ocena: 4/6

Fremont, USA 2023, komediodramat (91 min), scen. Babak Jalali i Carolina Cavalli , reż. Babak Jalali, w rolach głównych: Anaita Wali Zada, Jeremy Allen White, Gregg Turkington, dystr. kinowa w Polsce Żółty Szalik, premiera w polskich kinach: 24 stycznia 2025.

Zdjęcie na górze: Anaita Wali Zada, rzeczywista afgańska uchodźczyni w roli filmowej imigrantki. Fot. materiały prasowe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.