O dawnych Kresach Rzeczypospolitej mówi się, że są nie tyle realną krainą, co polskim mitem o żyznych ziemiach, śniadolicych pięknościach, bogatych miastach, warownych zamkach i pełnych wojennego zamętu pograniczach. A jak każdy mit, Kresy były, są i będą opowiadane. Najnowszym pozytywnym przykładem takiej opowieści jest książka Jerzego Besali „Tam kiedyś była Rzeczpospolita. Ziemie ukrainne”.
Historyk i publicysta Jerzy Besala jest znanym popularyzatorem dziejów Polski szlacheckiej. Opublikował wiele książek i artykułów, jakiś czas temu wydał „Alkoholowe dzieje Polski. Czasy Piastów i Rzeczypospolitej Szlacheckiej”, zaś od niedawna na księgarskich półkach stoi pozycja „Tam kiedyś była Rzeczpospolita. Ziemie ukrainne.” Opasły tom jest bardzo przejrzyście zredagowany, każdy rozdział dotyczy innego regionu dawnej Ukrainy, od Rusi Czerwonej po Czernichowszcyznę, Siewierszcyznę i księstwo wierchowskie. Autor opisuje dzieje wschodnich rubieży Rzeczypospolitej od najdawniejszych początków po czasy sowieckie. Opowieść płynie szerokim nurtem, znajdują się w niej miejsca na szczegóły (także mało chlubne dla Rzeczypospolitej) i na panoramę procesów historycznych. By czytelnik nie potykał się o natłok dat i nazwisk, autor umiejętnie wplata w tok narracji cytaty z wielu dzieł historycznych, geograficznych, encyklopedycznych i literackich, konfrontuje także poglądy polskich i ukraińskich historyków. Nienatrętna stylizacja języka na XIX-wieczną polszczyznę wyrabia w czytelniku poczucie obcowania z „romansem historycznym” o budowniczych miast, kościołów i pałaców, magnatach i hetmanach targanych mrocznymi namiętnościami, o zdradach i krwawych najazdach.
Książka Jerzego Besali ma także wymiar publicystyczny. Autor pisze, że bogactwo materialno-duchowe ziem ukrainnych wyrosło, co oczywiste, z pracy wielu pokoleń przedstawicieli różnych ludów i nacji, z przenikania się wpływów Zachodu, Wschodu, Północy i Południa. W wyniku działań Sowietów i nacjonalistów ukraińskich po II wojnie światowej ta kulturotwórcza siła obumarła. Jerzy Besala kończąc tę refleksję wyraża pogląd, chyba już niezbyt częsty w naszym piśmiennictwie, że w wyniku czystek etnicznych dokonanych przez OUN – UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, wymordowaniu pracowitych mieszkańców tamtejszych wsi i miasteczek, rejony te jeszcze długo nie podniosą się z gospodarczego upadku. Myśl ta wymaga naukowego zbadania.
Jerzy Besala, Tam kiedyś była Rzeczpospolita, wyd. Zysk i S-ka, 2016.
„Skromną , ale znaczącą rolę w opisie Sokala i zdarzeń związanych z kościołem i klasztorem oo bernardynów, a także kościołem katolickim w centrum Sokala , zbudowanym przez ostatniego proboszcza i dziekana ks. dr. Nestora Szukalskiego – powojennego kanclerza Kurii Biskupiej we Wrocławiu , odegrał Władysław Andrzej Pitak – urodzony w Sokalu w czasie II wojny Światowej, który dzieciństwo i młodość spędził we Wrocławiu, a dojrzałe życie spędza w Koszalinie jako artysta, pedagog i terapeuta – specjalista w dziedzinie technik teatralno-muzycznych, wielki miłośnik i badacz Kresów Wschodnich”
(J.Besala: Tam kiedyś była Rzeczpospolita. Ziemie Ukrainne, Zysk i S-ka, Poznań 2016, s.134).