Podczas lektury powieści Trzy pstre tygrysy Guillermo Cabrery Infante z uwagi na jej obszerność (ponad 500 stron) i niełatwą strukturę w czytelniku może zrodzić się decyzja odłożenia jej do czasu przejścia na emeryturę. Nie ulegajcie tej pokusie ˗ tylko czytajcie powieść jak tylko potraficie: w domu albo nad rzeką, w kawałkach albo w ciągu, od środka lub od początku do końca, czyli „po Bożemuˮ, a na pewno ta cudowna książka wynagrodzi wam trud, dostarczając wiele świeżej zabawy i radości.
Guillermo Cabrera Infante należy do najwybitniejszych XX-wiecznych kubańskich pisarzy. Urodził się w rodzinie założycieli kubańskiej partii komunistycznej, po zwycięstwie rewolucji wszedł do nowej elity swojego kraju, został zastępcą redaktora naczelnego gazety „Revolucionˮ, założył filmotekę kubańską. W 1962 roku wyjechał do Brukseli, gdzie objął stanowisko attaché kulturalnego ambasady kubańskiej. W 1965 roku, po przejęciu władzy przez Fidela Castro, podjął decyzję o pozostaniu na emigracji i zamieszkał w Londynie. Pierwszą książkę, zbiór opowiadań Odpływająca fala, opublikował w 1960 roku na Kubie. Potem wydawał już tylko na emigracji. Realizował się też jako scenarzysta: był pierwszym latynoskim pisarzem, który zabłysnął w Hollywood (scenariusze do filmów Znikający punkt i Wonderwall). Od jakiegoś czasu jego książki ukazują się w polskich tłumaczeniach, w ubiegłym roku krakowskie wydawnictwo Universitas wydało najważniejsze dzieło Guillermo Infante – Trzy pstre tygrysy – w serii „Las Americas. Nieznana klasyka literatury latynoskiejˮ i w tłumaczeniu gwiazd sztuki przekładu Urszuli Kropiwiec i Tomasza Pindela.
Trzy pstre tygrysy mają strukturę kolażu, gdyż zbudowane są z wielu, z pozoru tylko gryzących się ze sobą części. Łączy je natomiast jedna sierpniowa noc 1958 roku (czas akcji), temat przedrewolucyjnej Hawany jako stolicy rumby, cza-czy, miasta tętniącego życiem wielu nocnych lokali, szalonych eskapad kabrioletami po nadmorskich bulwarach i nietuzinkowych indywiduów, takich jak czarna śpiewaczka boler, Estrella Rodriguez, muzyk grający na bongosach ˗ Eribo, aktor telewizyjny Arsenio Cue, pisarz Silvestre, fotograf Codac i postać o dziwnym imieniu Bustrofedon. Drugim najważniejszym tematem powieści jest język, żywioł ulicznej mowy. Wszyscy narratorzy powieści wypowiadają się w pierwszej osobie, język jest ich głównym „jaˮ, a drugim erotyka, tyleż gorąca i kolorowa, co zwodnicza. Ale bohaterowie Infante nie uprawiają solipsyzmu językowego – na stronach powieści trwa cały czas żywy dialog, wymiana myśli oraz cytatów literackich i odwołań do filmów a także korowód potyczek i zabaw językowych. Rozszyfrowanie wszystkich tych skojarzeń wymaga nie lada wiedzy z historii literatury i kina.
Nie chcę pisać o powieści Guillermo Cabrery Infante po akademicku, bo musiałbym ją uporządkować, sterroryzować jej karnawałowego, wolnościowego ducha. Takiej, udanej zresztą próby uporządkowania skomplikowanej materii tekstu dokonują w posłowiu Urszula Kropiwiec i Tomasz Pindel, wyjaśniając m.in. tajemnice polskiego przekładu, i nie trzeba im wchodzić w tym względzie w paradę; ja ze swojej strony napiszę tylko, że podczas czytania Tygrysów towarzyszył mi nieustannie obraz z filmu Blake’a Edwardsa „Śniadanie u Tiffany’egoˮ. Jaki? Szalonej prywatki w ciasnym mieszkaniu Holly Golightly, podczas której wszyscy goście włażą sobie na głowy, przekrzykują, robią wielki raban. I ten obraz, rozdymający do niebywałych rozmiarów skromną przecież scenę z literackiego pierwowzoru filmu, czyli powieści Trumana Capote, niech będzie moim prywatnym kluczem do odczytania Trzech pstrych tygrysów.
Adiós, mis amigos!
Guillermo Cabrera Infante, Trzy pstre tygrysy, Univeristas, Kraków 2016.