Atrakcyjni, młodzi kanibale. Recenzja horroru „Do ostatniej kości”

Luca Guadagnino w swoim najnowszym filmie „Do ostatniej kości” przełamuje największe tabu kultury zachodniej, tabu kanibalizmu. Ale nie to jest najgorsze w tym filmie, tylko sposób, w jaki robi to włoski reżyser. Nie dość, że Guadagnino werystycznie pokazuje akty kanibalizmu, to jeszcze wkłada je w historię o dwójce romantycznych kochanków. I na tym polega zwodnicza, niebezpieczna siła tego filmu.

Scenariusz powstał na podstawie także i po polsku wydanej powieści feministki Camille DeAngelis Bones & All i rękę pisarki czuć w filmowym obrazie. Przejawia się ona w łączeniu makabry z lirycznym potraktowaniem tematu młodzieńczej miłości oraz w motywie wyobcowania młodych kochanków. Do tego melanżu należy dodać jeszcze motyw drogi, tak ukochany przez beatników, czyli wędrówki w głąb siebie samego, oraz hollywoodzkie manipulowanie emocjami widzów, od wstrętu po wzruszenie. Ale po kolei…

Młoda dziewczyna Maren wyrusza w podróż po Ameryce. Chce odnaleźć swoją matkę, która ją porzuciła, gdy była dzieckiem. Dziewczynką zajmował się ojciec. Ale i on ją zostawił, bo nie mógł poradzić sobie z jej anormalną skłonnością. Maren uważa, że zetrze z siebie kanibalistyczne piętno, gdy dotrze do matki. Po drodze poznaje chłopaka Lee, także kanibala. Młodzi zakochują się w sobie. Rolę pokrewieństwa dusz pełni kanibalizm.

Do ostatniej kości

jest produkcją

bardzo kontrkulturową

Jak reżyser rozumie tę skłonność swoich bohaterów? Jako sposób na zaleczenie ran z dzieciństwa. Ich atawistycznemu popędowi winne jest chore społeczeństwo. Kanibalizm jest piętnem przekazywanym z pokolenia na pokolenie, a jednocześnie formą wtajemniczenia w jakiś odmienny, ekskluzywny stan duszy. Ta inność czyni chłopaka i dziewczynę przeklętymi, a jednocześnie wyróżnia na tle zwyczajnych ludzi. Obracamy się zatem w kręgu przełożonej na język popkultury romantycznej, frenetycznej wyobraźni. W tym kręgu kotłowały się niszczycielskie namiętności, obsesje i perwersje. W tym kręgu kotłuje się też film Luca Guadagnino.

Maren i Lee chcą zacząć nowe życie, ale na przeszkodzie ich szczęścia staje trzeci kanibal, o wiele starszy Sully. Nie zdradzę zakończenia, ale muszę napisać, że Sully uosabia całe zło Ameryki: jego kanibalizm ma podłoże kulturowe, bo czyta tanie westerny (sic!). Jest dzieckiem Ameryki, która wyrosła na krwi Indian – sugeruje twórca filmu.

Do ostatniej kości jest produkcją bardzo kontrkulturową. Kiedyś powstał już podobny film. Mam na myśli Drapieżców Antonii Bird, który podobnie jak Do ostatniej kości był także dystrybuowany przez wielką amerykańską wytwórnię. Tyle że tamten tytuł był ubrany w historyczny, XIX-wieczny kostium i groteskę, a ten dzieje się w niedalekiej przeszłości, w reaganowskiej Ameryce lat 80. i jest śmiertelnie poważny, gdyż łączy makabrę z pragnieniem wolności, łączy romantyczną miłość z perwersją i zbrodnią.

Mało tego, zastosowane przez reżysera „zmiękczające” zabiegi takie jak naturalność i świeżość głównych postaci, a na poziomie stylu, nieadekwatne do poetyki horroru przesycone słońcem wyrafinowane zdjęcia, „rozgrzeszają” dwójkę młodych z kanibalizmu. Estetycznie obmywają ich z krwi. Można wyczuć sugestię, że ich dewiacja wynika z nienasyconego głodu miłości i historycznego determinizmu. Ostatecznie kanibalizm w tym wydaniu jest kolejną, atrakcyjną formą odmienności, którą tak cenią lewicowi artyści (a za takiego uważa się Luca Guadagnino) i którą widzowie powinni mimo wszystko zaakceptować…

Ocena: 3/6

Do ostatniej kości (Bones and All), Włochy, USA 2022, horror, dramat, scen. David Kajganich, reż. Luca Guadagnino, w rolach głównych: Taylor Russell, Timothee Chalamet, premiera w kinach: 25 listopada 2022.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.