„Ostatni wiking”- duńskie „Fargo” Thomasa Denaskova [Premiera]

„Ostatni wiking” Thomasa Denaskova łączy slapstickową groteskę z thrillerem w stylu „Fargo” braci Coenów i refleksją na temat kondycji współczesnego zachodniego mężczyzny.

Produkcje w rodzaju Małżeńskich porachunków Ole Bornedala i Jeźdźców sprawiedliwości Andersa Thomasa Jensena przyzwyczaiły nas do specyfiki duńskiego poczucia humoru. Jest ono bezlitosne dla ludzkich przywar bez względu na płeć, pozycję społeczną i orientację seksualną; tamtejsi twórcy grają na emocjonalnych i estetycznych skrajnościach, nie uznają żadnego tabu i jak w komediach slapstickowych chętnie wymierzają kopniaki. A gdy pokazują absurdalne sytuacje, są śmiertelnie poważni, bo przecież stąpają po cienkim lodzie społecznych stereotypów i norm.

Permanentny kryzys wieku średniego

Thomas Denaskov ma zaledwie 34 lata, a gdy pracował nad Dzikimi ludźmi/Dzikusami (taki jest oryginalny tytuł) był młodszy o 2 lata. Młody wiek nie był przeszkodą w nakręceniu zaskakująco dojrzałego filmu, zarówno pod względem artystycznym, w którym nawet odpowiednie ustawienia kamery budują efekt komiczny, jak i tematycznym.

Reżysera zainspirowały własne problemy z odczuwanym nieustannie, mimo młodego wieku, kryzysem wieku średniego, oraz fenomen norweskich wiosek wikingów, w których mężczyźni przebierają się za wikingów (skóry reniferów, miecze, topory i tego podobne atrybuty), by imitując życie dawnych wojowników odnaleźć w sobie prawdziwe męskie cechy. Nie wadzi im świadomość, że uczestniczą w komercyjnej przebierance, że tak naprawdę nigdy nie porzucają zdobyczy i wygód cywilizacyjnych, od których rzekomo uciekają.

Wikingiem przebierańcem jest główny bohater Thomasa Denaskova. Odziany w skóry chodzi po norweskich lasach z napiętym łukiem. Jednak nie potrafi on upolować wielkiego zwierza, pozostaje mu tylko żaba. Głodny Martin, takie imię nosi „śmiałek”, schodzi z gór do stacji benzynowej i kradnie co lepsze smakołyki, bo nie ma przy sobie kart kredytowych. Jest rozbrajający w swojej bezradności i naiwności.

Duńskie Fargo

Ostatni wiking przypomina bardziej Fargo braci Coenów niż inteligenckie komedie z Billem Murrayem. Martin spotyka handlarza haszyszem, a w pościg za nimi wyruszają komendant prowincjonalnego komisariatu policji oraz kumple handlarza. W odpowiednim momencie pojemniki ze sztuczną krwią pękają i jak w Fargo leje się krwawy deszcz. Ostatni wiking przekształca się z czarnej komedii w krwawą makabreskę.

Film autentycznie bawi. Komizm Thomasa Denaskova jest zarazem inteligentny, gorzko – kwaśny, jak i slapstickowy. Reżyser tworzy wymyśloną, sztuczną rzeczywistość (Martin w skórach nie pasuje ani do cywilizacji, ani do gór), w której napięcie i zaskoczenie odgrywają niebanalną rolę, a jednocześnie wlewa w ten ekranowy świat sporo celnych obserwacji na temat tego, jak ludzie sami się oszukują w swoich celach i intencjach, jak są bezradni wobec kryzysów egzystencjalnych, jak są skazani na puste, nic nie znaczące aktorskie gesty. Tylko samotność głównego bohatera jest bardzo prawdziwa.

Ocena: 4/6

Ostatni wiking (Vildmænd), Dania 2021, komedia (104 min), reż. Thomas Denaskov, scen. Thomas Denaskov i Marten Pape, w rolach głównych: Rasmus Bjerg i Zaku Musa, polska premiera w kinach: 14 lipca 2023.

Zdjęcie na górze: Rasmus Bjerg jako wiking (kadr filmu). Fot. materiały prasowe

Drogi Czytelnikujeśli smakują Ci moje teksty, wesprzyj moją pracę symboliczną kawą, dziękuję.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.