Felix van Groeningen nie nadużywa środków wyrazu, opowiadając o górach i ich wpływie na ludzi. Jest dyskretny. Przez to jego historia nosi znamiona autentyzmu i jest psychologicznie prawdziwa.
Belgijski twórca razem ze swoją partnerką Charlotte Vandermeersch wziął na warsztat powieść włoskiego pisarza Paola Cognettiego Osiem gór. Znakiem szczególnym książek Cognettiego jest ukazywanie skomplikowanych relacji międzyludzkich na tle gór. Góry są azylem i wyzwaniem dla wrażliwych dusz, oazą ciszy skłaniającą do szukania sensu życia, jednocześnie wyostrzają konflikty, jakie targają ludźmi, wyostrzają ich świadomość i zmysły.
Długa historia
Felix van Groeningen doceniając jakość tej prozy niejako chowa się za nią, tylko dyskretnie pokazuje swoje artystyczne „ja”, przejawiające się np. w rzadko stosowanych poetyckich ujęciach. Całość jest utrzymana w realistycznej konwencji, mały format obrazu mówi o tym, że chodzi o niespektakularny realizm. Fani znający chociażby nowofalowy i zbliżony do duńskiej Dogmy dramat van Groeningena W kręgu miłości będą zaskoczeni spokojnym językiem Ośmiu gór. Natomiast nie zaskoczy ich to, że van Groeningen znów umiejętnie opowiada o splatających ludzi skomplikowanych emocjach, urazach i kompleksach.
Historia jest rozciągnięta w czasie. Pietro i Bruno poznają się jako chłopcy w małej alpejskiej wiosce Grana u stóp masywu Monte Rosa. Pietro mieszka w Turynie, w Alpy przyjeżdża regularnie na wypoczynek ze swoimi rodzicami. Bruno jest „tubylcem”. Zajmuje się z wujkiem hodowlą krów. Jego ojciec pracuje głównie na budowach poza Włochami i zaniedbuje syna. Chłopiec jest więc skazany na „dzikość” i samotność. Jest też skazany na bycie twardym. Pietro też jest samotny, bo jego ojciec dużo pracuje w fabryce i poświęca mu niewiele czasu, jeśli już to w górach. Ich wspólna wyprawa z Brunem na lodowiec o mały włos nie kończy się tragedią. Pietro wpada w panikę z powodu lęku wysokości. Po nieudanej wspinaczce w chłopcu zakorzenia się głęboki uraz. Dojrzewając traci on kontakt z ojcem i nie potrafi zbudować swojego życia, bez celu dryfuje po jego falach.
Bez romantyzmu i mistycyzmu
Góry w filmie Felixa van Groeningena są oczywiście piękne, ale pozbawione romantycznego czy też mistycznego patosu znanego chociażby z filmów Herzoga. Ich moc natomiast odbija wyraźny ślad w umysłach bohaterów. Są wyzwaniem, a jednocześnie szansą na głębsze przeżywanie siebie. Góry mogą nadać sens życiu tylko pod jednym warunkiem: jeśli się spotka na ich szlaku odpowiedniego człowieka. Po latach okazuje się, że Bruno poznał takiego człowieka, był nim ojciec Pietra, o czym jego syn nie wiedział. Bruno przekazuje zaskoczonemu przyjacielowi testament nieżyjącego ojca. Pietro odnajdując ojca w górach, a właściwie jego duchową obecność, zaczyna odnajdywać siebie i swoje powołanie; jednocześnie przyjaźń między nim a Brunem staje się jeszcze trwalsza.
Dwie drogi
W tym niezwykłym dramacie, w jego narracji skupionej na emocjonalnych drgnieniach, tak ujmującej swoją prostotą i subtelnością, powinni odnaleźć się najbardziej wymagający widzowie, czyli tacy, którzy w swoim doświadczeniu mają częste wędrowanie po górach. W opowiedzianej historii rozpoznają osobiste emocje i przeżycia. Docenią brak fałszu w przedstawieniu gór i ludzi. Na głębszym poziomie film przekonuje bogatą metaforą o różnych drogach odkrywania sensu życia. Pierwsza, zawarta w tytule, prowadzi przez wiele górskich szczytów, jest długa i mozolna, druga natomiast prowadzi tylko na ten jeden, najważniejszy szczyt. Ta druga droga mówi o tym, że sens życia jest łatwo rozpoznawalny, bo wryty w ludzkie serca. Nie trzeba go szukać daleko. Pietro podąża pierwszą, dłuższą drogą, natomiast Bruno drugą, krótszą. Co z tego wynika dla nich, trzeba samemu sprawdzić podczas seansu w kinie.
Ocena: 5/6
Osiem gór (Le otto montagne), Włochy, Belgia, Francja 2022, dramat (147 min), scen.i reż. Felix van Groeningen i Charlotte Vandermeersch, w rolach głównych: Luca Marinelli i Alessandro Borghi, polska premiera w kinach: 2 czerwca 2023.
Drogi Czytelniku, jeśli smakują Ci moje teksty, wesprzyj moją pracę symboliczną kawą, dziękuję.