Dramat „Pamfir” nowatorsko łączy karpacką lokalność i ludowość z uniwersalną formułą opowieści o byłym przestępcy, który chce zmienić swoje życie, wchodząc na drogę cnoty.
Debiut fabularny ukraińskiego reżysera Dymytro Sukholytkyy-Sobchuka został zauważony w tym roku na pokazie sekcji Directors’ Fortnight towarzyszącej canneńskiemu festiwalowi. Twórca filmu i aktorzy zebrali gromkie brawa. Owacje na stojąco zgotowała ekipie Agnieszka Holland, która, jak donoszą ukraińskie media, nawet popłakała się. Ukraińcy są dumni z sukcesu swojego reżysera, o czym można było przekonać się na pokazie przedpremierowym w rzeszowskim kinie Zorza. Gdy film wejdzie 23 czerwca na polskie ekrany, z pewnością będzie miał sporą publiczność.
Karnawał Małanka
Obraz cechuje się prostą, a jednocześnie trzymającą w napięciu historią rodzinną z pogranicza baśniowości i realizmu. Dlaczego z pogranicza? Bo rzecz dzieje się na terenie wsi na ukraińskiej Bukowinie w przededniu karnawałowego święta Małanka. W święcie tym najważniejszy jest udział mężczyzn przebranych za niedźwiedzie. Toczą oni ze sobą pojedynki, mocują się, szarżują po wsi w korowodzie, wzniecają tumult. Nim jednak spadnie śnieg i nadejdzie karnawał, wieś spowita jest mokrą i szarą mgłą, pod butami chlupocze błoto, bukowińskie stoki skrywają niejedną przemytniczą tajemnicę. Niedaleko wszak leży Rumunia.
Główny bohater Leonid, zwany Pamfirem, przyjeżdża z saksów do domu na urlop. Ma kochającą żonę i syna. Synowi chce zagwarantować przyszłość. Ale pojawia się problem: musi koniecznie zdobyć pieniądze, by wyrównać rachunek z pastorem. W tym celu po raz ostatni podejmuje się przemytu przez granicę, narażając się w ten sposób na zemstę lokalnego bosa.
Jak w amerykańskim kinie gangsterskim
Reżyser umiejętnie zawiązuje wątki. Splata je poprzez kolejne konflikty. Robi też wszystko, by wzbudzić sympatię do głównego bohatera, w czym pomaga mu znakomity aktor Oleksandr Yatsentyuk. Mimo że protagonista jest zwyczajnym mężczyzną, ma swoją godność i honor. A przede wszystkim czyste intencje. Jak w amerykańskim kinie gangsterskim to jednak nie wystarcza. Miejscowy kacyk jest bezwzględny. Umie egzekwować swoje prawa. Ulega mu nawet pastor.
Jak w tradycyjnym kinie gangsterskim mowa jest o dobru i złu, które są wyraźnie rozdzielone. Padają słowa, że Bóg poprzez kryzysowe sytuacje poddaje próbie swoich wiernych. Tutaj na próbę wystawieni są Pamfir i syn. Czy podołają jej, czy też ulegną ciemności?
Symboliczna ciemność
Ciemności odgrywają wielką rolę. Są symboliczne, podobnie jak kolorowy pogański karnawał (na marginesie warto napisać, że podobne zwyczaje są pielęgnowane w naszym Beskidzie Żywieckim). Jest genialna scena, gdy Pamfir z żoną zaglądają przez szybkę do ciemnej obory, gdzie rodzi krowa. Każde życie przychodzi na świat w bólach i ciemności (z zimą i ciemnością walczą też uczestnicy karnawału). Małżonkowie patrzą przez okienny, kolorowy kadr we wrotach obory z podziwem dla fenomenu życia. Znaczenie symboliczne mają też mroczne przemytnicze tunele i nielegalne korytarze, przejścia przez granicę. Dokąd one prowadzą? Do nowego życia czy śmierci?
Plastyka filmu jest imponująca. Pamfir skrzy się zaskakującymi barwami, odmalowującymi egzotyczny świat ukraińsko – rumuńskiego pogranicza. Jest też brutalna przemoc. Wszyscy są jej ofiarami, albo fizycznymi, albo moralnymi. Reżyser Dymytro Sukholytkyy-Sobchuk eksponując sceny znęcania się nad ludźmi zdaje się pytać, jak długo jeszcze Ukraina skazana będzie na korupcję i gangsteryzm? Jak długo jeszcze Ukraińcy muszą wyjeżdżać z kraju, by godziwie żyć, a nie być sługusami miejscowych wielmożów?
Ocena: 4,5/6
Pamfir, Ukraina, Polska, Francja, Luksemburg, Chile 2022, dramat (103 min), reż. Dymytro Sukholytkyy-Sobchuk, w rolach głównych: Oleksandr Yatsentyuk, Yelena Khokhlatkina, Solomiya Kyrylova, polska premiera w kinach: 23 czerwca 2023.
Zdjęcie na górze: Oleksandr Yatsentyuk w roli Pamfira. Fot. Materiały prasowe
Drogi Czytelniku, jeśli smakują Ci moje teksty, wesprzyj moją pracę symboliczną kawą, dziękuję.